Krótko, bo tylko kilka miesięcy trwała przygoda Marka Sadowskiego z Tomasovią. Doświadczony szkoleniowiec w zimie zgodził się pomóc drużynie z Tomaszowa Lubelskiego i poprowadził ją wiosną. Obie strony doszły jednak do porozumienia, żeby jeszcze przed końcem rozgrywek zakończyć współpracę. Miejsce „Sadka” zajmie teraz Ireneusz Baran.
Można powiedzieć, że efekt nowej miotły zadziałał na początku rundy rewanżowej. Niebiesko-biali niespodziewanie na inaugurację pokonali Ładę 1945 Biłgoraj 3:1. I to na wyjeździe. Niestety, później tak różowo już nie było. Ostatecznie trener Sadowski na wiosnę poprowadził drużynę w trzynastu meczach ligowych i zanotował w nich: cztery zwycięstwa, dwa remisy i siedem porażek.
– Umówiliśmy się z działaczami, że będę prowadził zespół do momentu pewnego utrzymania, a potem możemy rozwiązać umowę. I tak zrobiliśmy. Jestem bardzo wdzięczny klubowi z Tomaszowa Lubelskiego, bo zrobili mi wielką przyjemność. Poprosili o pomoc, ja się zgodziłem i cieszę się, że ponownie mogłem usiąść na ławce trenerskiej – mówi popularny „Sadek”.
A jak podsumuje te ostatnie miesiące w klubie? – Na pewno sytuacja nie była łatwa, bo mieliśmy bardzo wąską kadrę. Praktycznie zostało nam 11 ludzi do grania. Dzięki tej pracy wróciłem jednak do żywych i odmłodniałem o ładnych parę lat – śmieje się szkoleniowiec. – Przebywanie z tymi chłopakami, to była naprawdę duża przyjemność – zapewnia doświadczony trener.
A czy jest szansa, że w nowym sezonie poprowadzi jakiś inny klub? – Zobaczymy, niczego nie wykluczam. Sporo zależałoby jednak od tego, kto się do mnie odezwie – wyjaśnia trener Sadowski.
Tomasovia na finiszu sezonu 24/25 zajmuje ósme miejsc w tabeli z dorobkiem 43 punktów. Do zakończenia rozgrywek pozostały jeszcze cztery kolejki. Zespół przejmie teraz dotychczasowy asystent „Sadka” – Ireneusz Baran.