W ostatnim meczu u siebie Lublinianka prowadziła z Kryształem Werbkowice, ale nie dopisała do swojego konta ani jednego punktu. Goście wygrali ostatecznie 4:1. Wszystko wskazuje też na to, że było to ostatnie, domowe spotkanie ekipy z Lublina pod wodzą trenera Dariusza Bodaka. Na Wieniawie są nowi właściciele, a według plotek w lecie w drużynie zajdzie sporo zmian, także na ławce.
Co ciekawe, w sobotę sędzia podyktował aż trzy rzuty karne. Ten pierwszy w 21 minucie, kiedy Arkadiusz Sas faulował Gabriela Jakimińskiego. Piłkę na „wapnie” ustawił oczywiście Paweł Dzyr i to on dał gospodarzom prowadzenie.
Niestety, gospodarze nie schodzili do szatni z golem zaliczki. Jeszcze przed przerwą na 1:1 w ten sam sposób trafił Stanisław Rybka. Tym razem jedenastkę sprokurował Jan Giza, który zagrał ręką w swoim polu karnym. Obrońca miejscowych próbował wybić futbolówkę, ale się „machnął”. Piłka odbiła się od ziemi i trafiła w rękę zawodnika.
Po zmianie stron to Kryształ wyszedł na prowadzenie. W 55 minucie ze stojącej piłki w okienko huknął Siergiej Borys. Tym razem do bramki było jednak trochę dalej, bo zawodnik przyjezdnych zaliczył swoje trafienie bezpośrednio z rzutu wolnego. A w 73 minucie bramkarz Lublinianki Łukasz Kubacki nieprzepisowo zatrzymywał Rybkę i znowu sędzia wskazał na punkt oddalony od bramki o 11 metrów. Po chwili sam poszkodowany strzelił na 3:1 dla ekipy z Werbkowic.
W końcówce podopieczni Jacka Ziarkowskiego jeszcze poprawili wynik. I w końcu gol padł z akcji. Dobre podanie w pole karne dostał Mateusz Oleszczuk. Bez problemów poradził sobie z Gizą, a na koniec uderzył do siatki.
Trzeba jeszcze dodać, że tym razem trener Bodak w 17 osobowej kadrze na mecz z Kryształem miał aż 13 młodzieżowców. Ośmiu z nich pojawiło się zresztą na boisku od pierwszej minuty. 3 juniorami, kończyliśmy 5 – to jeden plus tej rundy, że mnóstwo debiutów. Rotujemy składem z musu, nie mamy wyjścia. Kończą mi się pomysły. Tylko obrońcy grają na swoich pozycjach, a reszta wymuszona.
– Szkoda tego meczu. Dobrze rozpoczęliśmy zawody, prowadziliśmy, a głupi karny dał rywalom wyrównanie. Zresztą trzy bramki padły po naszych indywidualnych błędach. Nadal za dużo się mylimy. Można to tłumaczyć młodością i niedoświadczeniem, ale jak się popełnia takie błędy, jak my w meczu z Kryształem, to trudno wygrać. Po bramce na 1:2 wszystko się nam zresztą rozsypało. Przeciwnik ma jednak doświadczony i ograny zespół. A dla nas jedynym plusem, jak w całej tej rundzie jest młodzież. Zaczynaliśmy trzema juniorami w składzie, a kończyliśmy pięcioma. Debiutów było mnóstwo, ale nie mamy wyjścia. Z powodu plagi kontuzji musimy jakoś łatać dziury w składzie – wyjaśnia Dariusz Bodak.
Lublinianka Lublin – Kryształ Werbkowice 1:4 (1:1)
Bramki: Dzyr (21-z karnego) – Rybka (38, 73-z karnych), Borys (56), Oleszczuk (83).
Lublinianka: Kubacki – Wszołek, Buzek-Czarnolas (35 Miśkiewicz), Giza, Dzyr, Majewski (46 Zdeb), Kuzioła, Jakimiński (75 Szymecki), Grzelak, S. Rejmak (55 Kamiński), Wadowski (65 Praszczak-Tracz).
Kryształ: Suchodolski – Wójtowicz, Wanarski, Borys (65 Jabłoński), Mulawa, Kozioł (46 Jarosz), Śmiałko, Denkiewicz, Oleszczuk, Sas, Rybka.
Żółta kartka: Jakimiński, Kuzioła, Majewski, S. Rejmak, Miśkiewicz – Wójtowicz.
Sędziował: Adrian Pukas (Lublin).