Faworyt nie zawiódł. Świdniczanka po trzech kolejkach ma na koncie komplet dziewięciu punktów. W sobotę pokonała w Końskowoli tamtejszego Powiślaka 2:0.
Można powiedzieć, że to było spotkanie dobrych znajomych. W lecie kierunek ze Świdnika do Końskowoli był bardzo popularny. Radosław Kursa, Jarosław Milcz, Rafał Stępień i Artur Sułek. Ta czwórka zawodników zamieniła Świdniczankę właśnie na Powiślaka. A w odwrotną podróż wybrał się najlepszy snajper drużyny Radosława Muszyńskiego, czyli Jakub Pryliński.
W pierwszej połowie długo utrzymywał się bezbramkowy remis. Ciekawie zrobiło się zwłaszcza w końcówce. Najpierw to gospodarze mogli wyjść na prowadzenie po akcji Marcina Gila. Swojej szansy jednak nie wykorzystali i od razu zostali za to ukarani. Kamil Sikora zaliczył przechwyt, a po chwili zagrał do Michała Zubera. Z kolei „Zubi” podał wzdłuż bramki do Dawida Skoczylasa, a ten trafił na 0:1.
Gol do szatni ustawił zawody, a drugi, który padł zaraz po wznowieniu gry praktycznie zamknął już mecz. W 50 minucie po dalekim wykopie bramkarza goście wygrali „głowę” i szybko wyprowadzili kolejną groźną akcję. Sikora podbiegł z piłką w okolice pola karnego, oddał ją do Zubera, a ten miał trochę więcej miejsca i od razu zrobił z tego użytek, bo świetnym strzałem z narożnika szesnastki w „okienko” podwyższył na 0:2, a przy okazji zaliczył pierwsze trafienie w tym sezonie.
W 72 minucie gospodarze mogli i powinni wrócić do gry. Sułek posłał prostopadłe podanie do Damiana Bernata, który uciekł obrońcom i znalazł się sam na sam z Pawłem Sochą. Zawodnik Powiślaka zdecydował się na strzał z około 16 metrów, ale spudłował dosłownie o centymetry.
W końcówce to goście byli bliżej trzeciej bramki. Wynik mógł poprawić chociażby Bartłomiej Greniuk, który w polu karnym miał przed sobą tylko jednego obrońcę, ale przegrał ten pojedynek. Mimo wszystko trzy punkty i tak pojechały do Świdnika. Za tydzień drużyna trenera Gieresza podejmie rezerwy Górnika Łęczna, a Powiślak znowu u siebie zagra ze Stalą Poniatowa.
– Pierwsza połowa była nerwowa w naszym wykonaniu – przyznaje szkoleniowiec Świdniczanki. – Nie graliśmy dobrego spotkania i długo nie mogliśmy złapać swojego rytmu. Nie realizowaliśmy też założeń. Mimo wszystko wypracowaliśmy sobie kilka sytuacji i jedną z nich udało się wykorzystać. W drugiej połowie szybko strzeliliśmy drugiego gola i mieliśmy już ustawione zawody. Najważniejsze są trzy punkty. Mamy na razie komplet po trzech kolejkach, ale wiemy, że zmiany, które zrobiliśmy w zespole wymagają czasu. Nie wszystko wygląda tak, jak chcemy. Fajnie, że wygrywamy jednak jesteśmy świadomi naszych błędów. Ważne, że je widzimy i staramy się wyciągać wnioski – dodaje trener Gieresz.
Powiślak Końskowola – Świdniczanka Świdnik 0:2 (0:1)
Bramki: Skoczylas (45), Zuber (50).
Powiślak: Zagórski – Misiurek (86 Gede), Kozak, Kursa, Przychodzień (82 Warecki), Kośka, Piasek (68 Olszewski), Stępień (68 Sułek), Gil, Milcz, Bernat.
Świdniczanka: Socha – Kanarek, Pielach, Ptaszyński, Nawrocki (90+4 Koźlik), Kutyła (46 Sypeń), Skoczylas (82 Greniuk), Sikora (90+5 Kowalski), Zuber, Kotowicz (90 Łopuszyński), Pryliński (76 Strug).