Takie gole zbyt często się nie zdarzają, nawet w niższych ligach. W 90 minucie spotkania Błękitni Obsza – Bug Hanna, przy wyniku 1:1 bramkarz gości wznowił grę dalekim wybiciem spod swojej bramki. I to jakim wybiciem, bo piłka wylądowała w siatce, a Kamil Haponiuk zapewnił swojej drużynie trzy, bezcenne punkty.
Drużyna Łukasza Jankowskiego w grupie spadkowej gra, jak z nut. W sobotę zanotowała czwarte kolejne zwycięstwo. I jeżeli do tej pory na poważnie nie myślała o utrzymaniu, to spokojnie może już zacząć.
W sobotę dobrze weszła w mecz mimo bardzo trudnych warunków. W 25 minucie Dominik Dąbrowski dostał podanie w pole karne i uderzył do siatki na 0:1. Pomógł rykoszet od jednego z rywali. Druga połowa? Bug szybko powinien zamknąć zawody, bo miał kilka doskonałych sytuacji. Rywali raz uratowała poprzeczka, a raz bramkarz, który odbił dobry strzał z rzutu wolnego. I długo było tylko 0:1, a wiadomo, że przy skromnym wyniku jeden błąd wystarczy, żeby stracić prowadzenie.
I tak było w końcówce. Kontra gospodarzy zakończyła się golem na 1:1, w 85 minucie zawodów. To nie był jednak koniec strzelania. Haponiuk w 90 minucie chciał szybko wznowić grę dalekim wybiciem i „uruchomić” swojego napastnika. Miało być dokładnie podanie, a wyszło dużo lepiej, bo to wybicie do przodu z pomocą silnego wiatru wylądowało w siatce i ostatecznie przyjezdni dopisali do swojego konta kolejną pełną pulę.
– Jesteśmy bardzo zadowoleni. Można już powiedzieć, że na stałe wróciliśmy do gry o ligowy byt. Wszystko jest teraz w naszych rękach, głowach i nogach. Wcześniej sporo zależało od rywali, teraz już od nas – wyjaśnia Łukasz Jankowski, który przyznaje, że to było bardzo trudne spotkanie.
– Może nie ze względu na samego przeciwnika, ale na warunki i trudności przed meczem. Mieliśmy trochę problemów ze składem i musieliśmy łatać dziury. A warunki były katastrofalne, piłka skakała i nie dało się wymienić kilku podań. A do tego porywisty wiatr. Trzeba jednak przyznać, że ten wiatr pomógł nam w odniesieniu zwycięstwa. Walczyliśmy z nim w pierwszej połowie, a koniec końców te warunki atmosferyczne pomogły nam po przerwie. To na pewno niecodzienna sytuacja, że bramkarz strzelił bramkarzowi i nie ma co ukrywać, że szczęście się do nas uśmiechnęło. Remis nie byłby jednak sprawiedliwy – przyznaje szkoleniowiec beniaminka z Hanny.
Bug wygrał czwarty mecz w grupie spadkowej, a Błękitni doznali czwartej kolejnej porażki. I nadal zamykają tabelę, a do sobotnich rywali tracą już dziewięć „oczek”.
Błękitni Obsza – Bug Hanna 1:2 (0:1)
Bramki: Stec (85) – Dąbrowski (25), Haponiuk (90).
Błękitni: Łobejko – Ł. Mazurek, Tadra, Późniak, Goch (55 P. Mazurek), Leszczyński, Chmura, Shukailo, Nisztuk (55 Stec), Chikatara, Gałka (85 Klimczak).
Bug: Haponiuk – Borkowski, Masztaleruk (60 Pawłowicz), Semianchuk, A. Nurlanov (90 Naumiuk), Giś, Yanczuk (90+1 Tarasiuk), Adamiec, Dąbrowski (65 Sawicki), Wiraszka, Chwedoruk.