Tylko cztery pierwsze lokaty w grupie spadkowej dają gwarancję utrzymania. Warto jednak powalczyć o jak najlepsze miejsce, bo nigdy nie wiadomo, co wydarzy się po zakończeniu sezonu. Z takiego założenia cały czas wychodzi Włodawianka. Piłkarze Mirosława Kosowskiego nie mają już szans na pierwszą czwórkę, ale w sobotę wygrali na wyjeździe z Kłosem Gmina Chełm 2:1 i ciągle mogą marzyć nawet o szóstej pozycji.
W pierwszej połowie żadnej z drużyn nie udało się trafić do siatki. Znacznie więcej działo się po przerwie. Ekipa z Włodawy dużo lepiej rozpoczęła tę część. Już w 50 minucie Emin Safikhanov mimo ostrego kąta znalazł lukę między słupkiem i bramkarzem rywali i zaskoczył go strzałem po krótkim rogu.
Kilkanaście minut później goście mieli już w zapasie dwa gole. Ten drugi padł jednak w niecodziennych okolicznościach. Gospodarze próbowali wybić piłkę ze swojej szesnastki, ale trafili w… przeciwnika. Paweł Fornal próbował jeszcze ratować sytuację, ale ostatecznie nie zdążył już wybić piłki sprzed linii bramkowej.
Wydawało się, że jest po zawodach, ale Kłos jeszcze powalczył. W 83 minucie Emil Poznański przymierzył do siatki z rzutu wolnego, z około 18 metrów. Gospodarze mogli jeszcze sprawić rywalom niezłego psikusa. W 89 minucie Paweł Mazur dostał piłkę na ósmym metrze i miał przed sobą tylko bramkarza. Zamiast uderzać od razu dał się jednak dogonić obrońcy, który w ostatniej chwili zablokował jego strzał. I trzy punkty jednak pojechały do Włodawy.
– Kilkanaście minut naszej dobrej gry w drugiej połowie tak naprawdę zdecydowały o zwycięstwie. Ogólnie przez cały mecz popełniliśmy jednak sporo błędów w defensywie i Kłos miał swoje sytuacje. Nawet w końcówce powinni doprowadzić do remisu. Ostatecznie skończyło się na strachu i mamy kolejne punkty – mówi Mirosław Kosowski.
Gospodarze mogą za to skupiać się już na budowie drużyny na kolejne rozgrywki w klasie okręgowej. Najwyżej mogą skończyć sezon na dziewiątej pozycji, a najniżej na dziesiątej, bo wyprzedzić może ich jeszcze Hetman Zamość.
– Generalnie to był całkiem niezły mecz w naszym wykonaniu. Włodawianka po zimowych wzmocnieniach to naprawdę mocny przeciwnik, który ma w zespole sporo indywidualności. Na tle takiego rywala potrafiliśmy się postawić i mieliśmy swoje szanse na gole. Próbujemy nowych rozwiązań już pod kątem kolejnych rozgrywek – przyznaje Robert Tarnowski.
Kłos Gmina Chełm – Włodawianka Włodawa 1:2 (0:0)
Bramki: E. Poznański (71) – Safikhanov (50), Fornal (68-samobójcza).
Kłos: Pawlak – Fornal, Jabłoński (68 Rutkowski), E. Poznański, Leśniak, Siatka (55 Kwiatkowski), Żwirbla, Flis (68 K. Rak), J. Rak (63 Krawiec), Mazur, Dąbrowski (55 Drzewicki).
Włodawianka: Perdun – Mamro, Pastuchk, Borcon, Safikhanov, Naumiuk (46 Świeca), Błaszczuk, Kołaczkowski (73 Lipski), Magdysz, Yampol, Dibrivnyj.
Żółte kartki: Żwirbla, Leśniak, Jabłoński – Kołaczkowski, Pastukh.
Sędziował: Konrad Łukiewicz (Zamość).