Piłkarze Stali drugi raz z rzędu nie potrafili wygrać u siebie. Co więcej, w sobotę przydarzyła im się pierwsza porażka w sezonie. Z trzema punktami z Kraśnika wracał Start Krasnystaw, który pokonał lidera 1:0. A to oznacza, że w Hummel IV lidze został już tylko jeden zespół, który nie przegrał u siebie - Świdniczanka.
Drużyna Marka Kwietnia od dawna jest w dobrej formie. Ostatni raz Dawid Sołdecki i spółka przegrali… 11 września. Od tego czasu śrubują serię meczów bez porażki. A ta obecnie wynosi siedem spotkań. W tym czasie ekipa z Krasnegostawu zanotowała: sześć zwycięstw i jeden remis.
W sobotę odpłaciła się kraśniczanom za pierwsze starcie obu ekip. Wówczas 1:0 triumfowali piłkarze Konrada Szmyrgały. Jak wyglądało sobotnie spotkanie? Goście koncentrowali się na defensywie i wyprowadzaniu kontr. A niebiesko-żółci mieli problem, żeby skruszyć mur przeciwnika. Mimo to pojawiły się sytuacje i to po obu stronach boiska. Adrian Cybula o mały włos nie wykorzystał nieporozumienia w defensywie rywali, ale zamiast strzelać od razu wszedł w drybling i za bardzo wyrzucił się do boku. W 40 minucie Jakub Buczek wywalczył za to rzut karny. Sam poszkodowany przegrał jednak pojedynek z Krzysztofem Janiakiem. Start też potrafił się odgryźć. Nieźle głową uderzył Miłosz Ciechan, a po akcji Piotra Kożuchowskiego zabrakło centymetrów, żeby Dominik Skiba przejął piłkę.
W drugiej odsłonie kolejna kontra przyjezdnych skończyła się już golem. Po przechwycie dłuższą piłkę zagrał Daniel Chariasz. Skiba poradził sobie z obrońcami i z 12 metrów uderzył do siatki. Gospodarze starali się odpowiedzieć, ale nie byli nawet w stanie uratować jednego „czka”.
– Jesteśmy bardzo zadowoleni z tego meczu. Ustawiliśmy się w średnim pressingu i czekaliśmy na kontry. Nasz plan wypalił, bo właśnie po szybkim ataku zdobyliśmy bramkę, która dała nam trzy punkty. Stal oprócz karnego nie miała już klarownej okazji. Posiadali oczywiście optyczną przewagę, było też sporo fragmentów gry, ale potrafiliśmy rozbijać ich ataki – cieszy się Marek Kwiecień.
Kraśniczanie żałowali przede wszystkim zmarnowanej jedenastki, bo gol do szatni na pewno mocno poprawiłby ich sytuację. – Nie ma co ukrywać, że wykorzystany karny ustawiłby mecz. Mieliśmy inicjatywę i jakieś okazje. Gdybyśmy strzelili na 1:0, to Start musiałby się odkryć, a tak koncentrowali się na defensywie i przeszkadzaniu. Popełniliśmy jeden błąd po przerwie, bo zgubiliśmy piłkę podczas rozgrywania akcji, a rywale to wykorzystali. Próbowaliśmy, ale za wiele okazji już nie było. Szkoda tego meczu, bo takie porażki najtrudniej przełknąć. Była inicjatywa, karny, a mimo to kończymy zawody na zero – wyjaśnia Konrad Szmyrgała.
Stal Kraśnik – Start Krasnystaw 0:1 (0:0)
Bramka: Skiba (59).
Stal: Wójcicki – Woźniak, Gajewski, Maliszewski, Michalak, Pietrzyk, Buczek, Welman (88 Majewski), Cygan (82 Błaszczyk), Eduardo (76 Winkler), Cybula.
Start: Janiak – Kożuchowski, Saj, Kraiko, Ciechan, Chariasz, J. Sołdecki (78 Lenard), D. Sołdecki, Florek, Skiba (88 Łubkowski), Lando.
Żółte kartki: Cygan, Welman – J. Sołdecki, Kraiko.
Sędziował: Patryk Kędzior (Biała Podlaska).