Na początku czerwca powinniśmy poznać system rozgrywek, w jakim grać będą czwartoligowcy. Zanosi się jednak na to, że liga zostanie podzielona na grupy. Wstępnie start nowego sezonu planowany jest 1 lub 8 sierpnia.
Po awansie Lewartu Lubartów i dołączeniu mistrzów czterech klas okręgowych w sezonie 2020/2021 prawo gry w IV lidze ma obecnie 19 drużyn. Wiadomo już, że także wicemistrz lubelskiej okręgówki Opolanin Opole Lubelskie zgłosił chęć gry na tym poziomie rozgrywek. Gotowy jest ponoć także Start Krasnystaw (chełmska klasa okręgowa). Dodając także dwa pozostałe zespoły z drugich miejsc, czyli: Bizon Jeleniec (bialska klasa okręgowa) i Grom Różaniec (zamojska okręgówka) w sumie, w stawce będą 23 kluby.
Trzeba będzie jeszcze poczekać na decyzje naszych trzecioligowców. Nie wiadomo, czy wszyscy zdecydują się pozostać na tym poziomie. Ostatnio mówiło się o problemach Lewartu, ale to już nieaktualne.
– Problemy, to za duże słowo. Tonowałem nastroje po awansie, bo byliśmy jeszcze przed pierwszym spotkaniem z burmistrzem i nie wiedzieliśmy tak naprawdę, na czym stoimy. Teraz rozmowy trwają i wszystko zmierza w dobrym kierunku. Jestem pewny, że na 95 procent zagramy w trzeciej lidze – zapewnia Maciej Jaworski, prezes drużyny z Lubartowa.
System rozgrywek na wzór ekstraklasy
Dlatego możliwe, że nawet zespół z trzeciego miejsca w okręgówce może uzyskać promocję na szczebel rozgrywkowy wyżej.
– Wicemistrzowie klas okręgowych mogą awansować, tak, aby czwarta liga składała się z 24 zespołów. To jednak cały czas jest przedmiotem dyskusji na komisji ds. rozgrywek. Czy zostawiamy 19 lub 20 drużyn, czy zwiększamy tę liczbę jeszcze bardziej? Bez względu na wszystko wydaje się, że będziemy musieli podzielić ligę na grupy. Później rywalizacja będzie się toczyła w dwóch kolejnych: mistrzowskiej i spadkowej już bez rewanżów, coś na wzór ekstraklasy. Niemożliwe jest dla klubów, żeby rozegrać aż 38 kolejek. Może jesienią nie byłoby większych kłopotów, ale nie wiadomo, jak będzie w przyszłym roku. Samorządy mają mniejsze wpływy, ponoszą straty i trudno powiedzieć, jak w styczniu, czy lutym będzie z pieniędzmi dla klubów – tłumaczy Konrad Krzyszkowski, przewodniczący Wydziału Gier LZPN.
I wyjaśnia, że cały czas trwa dyskusja na temat najlepszego rozwiązania. – Wydaje się, że podział na grupy jest nieunikniony. Musimy jednak dopracować system rozgrywek i ustalić, ile drużyn weźmie w nich udział. Nie awansujemy tylko jednego wicemistrza klasy okręgowej, bo to byłoby niesprawiedliwe dla innych. Pytanie, czy wszystkie takie kluby będą chciały zagrać ligę wyżej i czy wszyscy beniaminkowie otrzymają licencje? Jeżeli nie, to i tak prawo gry w czwartej lidze będzie miał wicemistrz.
Beniaminkowie z dużymi szansami na licencje
Jak wygląda sytuacja najlepszych ekip z klas okręgowych? Ze względu na epidemię koronawirusa mecze w rundzie jesiennej sezonu 2020/2021 i tak raczej będą się odbywały bez udziału kibiców. A to oznacza, że beniaminkowie nie będą musieli spełnić wszystkich wymagań licencyjnych.
– Świdniczanka chce grać w czwartej lidze i ma rozbudowywać swój obiekt, obecnie pracują nad planem. Unia Białopole przynajmniej na pół roku może otrzymać warunkową zgodę, bo sektor gości raczej nie będzie niezbędny. Lutnia Piszczac miała już weryfikowany stadion na czwartą ligę, więc nie powinno być problemu. Gryf Gmina Zamość jest na tak, ale raczej w grę wchodzą występy na innym boisku, być może w Szczebrzeszynie – mówi przewodniczący Wydziału Gier LZPN.
A co jeżeli chodzi o wicemistrzów? – Opolanin i Start Krasnystaw zgłaszają aspiracje do gry w czwartej lidze. Grom Różaniec też raczej nie miałby problem, pytanie co z Bizonem Jeleniec? Ostateczna decyzja i tak będzie należała do zarządu związku. Myślę, że w przeciągu tygodnia wszystko będzie już jasne. Na razie wiemy, że wszyscy czwartoligowcy zgłoszą się do gry, ich zdanie już znamy. Czekamy teraz na potwierdzenie od klubów z trzeciej ligi, no i na proces licencyjny beniaminków – mówi Konrad Krzyszkowski.
Startujemy na początku sierpnia
Liga miałaby wystartować 1 lub 8 sierpnia. Oczywiście, pod warunkiem, że rząd pozwoli na grę w niższych klasach rozgrywkowych. Na razie nadal nie ma zgody na rozgrywanie sparingów.
– Nie możemy zaplanować zbyt wielu kolejek, bo nie wiadomo, jak będzie wyglądała sytuacja z koronawirusem np. w listopadzie. Musimy rozważyć wszystkie za i przeciw, dlatego wstrzymujemy się z decyzjami, bo wystarczy, że nagle wycofa się jedna drużyna i cały system, który wymyśliliśmy trzeba będzie wyrzucić do kosza. Na początku czerwca można się spodziewać konkretów. Sprawdziliśmy, kiedy mają ruszać rozgrywki w innych regionach i ten najwcześniejszy termin to właśnie 1 sierpnia. Nierealne jest rozpoczęcie nowego sezonu w lipcu. Może w tym czasie rozegramy zaległy Puchar Polski? Jednak pod warunkiem, że prawo powszechne będzie na to pozwalało – tłumaczy przewodniczący WG LZPN.
Nietypowy Puchar Polski
Polski Związek Piłki Nożnej już na początku maja zalecał, aby dokończyć rozgrywki Pucharu Polski. W naszym województwie do rozegrania pozostało jeszcze sporo meczów. Najpierw w okręgach. W lubelskim Motor ma zagrać w finale z Avią Świdnik. W zamojskim Hetman z Unią Hrubieszów. W bialskim do finału awansowały Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski, ale nie udało się rozegrać drugiego półfinału pomiędzy: Bizonem Jeleniec, a Podlasiem Biała Podlaska. W okręgu chełmskim na placu boju także pozostały jeszcze cztery ekipy: Start Krasnystaw ma zmierzyć się ze Spartą Rejowiec Fabryczny, a Kłos Gmina Chełm z Chełmianką. Później czekają nas jeszcze półfinały na szczeblu województwa i finał o przepustkę do centralnej edycji rozgrywek.
– Na pewno nie będziemy rozgrywali meczów pucharowych w czerwcu. Rozmawialiśmy z klubami. Teraz zrobią przerwy w treningach. Co więcej, 1 lipca wygasają deklaracje gry, więc dojdzie do ciekawego paradoksu. Trzeba będzie dokończyć sezon 2020/2021, ale w nowych składach. Myślimy o terminach około 18-19 lipca. W przeciągu tygodnia można zagrać wszystko systemem: środa-sobota-środa. Nie wiemy jednak jeszcze, na jakich zasadach. Na pewno jakieś obostrzenia cały czas będą wymagane, a także nowy sezon może być rozgrywany na wariackich papierach, dlatego ciągle trzeba czekać na decyzje – wyjaśnia Konrad Krzyszkowski.