Nasi czwartoligowcy znaleźli się w nietypowej sytuacji. Muszą czekać na rozstrzygnięcia w II i III lidze, żeby w ogóle dowiedzieć się, kiedy wystartuje sezon 2020/2021.
Niektóre zespoły mimo zakończenia sezonu wróciły do treningów. Tak jest chociażby w przypadku Tomasovii, która w sześcioosobowych grupach ćwiczy od ponad tygodnia.
– Decyzja o zakończeniu rozgrywek w niższych ligach chyba jednak została podjęta zbyt wcześnie. Można było się wstrzymać jeszcze przez kilka tygodni. Może to było dobre rozwiązanie, ale w tamtym momencie. Teraz myślę, że działacze jednak lekko plują sobie w brodę, bo okazuje się, że wkrótce może się pojawić szansa na powrót do gry. Nie chciałbym być w ich sytuacji, bo to była trudna decyzja, ale podejrzewam, że dzisiaj pewnie werdykt jednak byłby inny – wyjaśnia Paweł Babiarz, szkoleniowiec klubu z Tomaszowa Lubelskiego.
Największym wyzwaniem dla czwartoligowców jest teraz zaplanowanie przygotowań do nowego sezonu. Tak naprawdę nie wiadomo, kiedy spodziewać się startu nowego sezonu, no i w ogóle, jak będą wyglądały same rozgrywki. Równie dobrze może w nich uczestniczyć 19 ekip, ale i ponad 20. Sporo zależy od sytuacji w II lidze i III lidze. W pierwszej z nich o utrzymanie będą walczyć: Stal Stalowa Wola i Garbarnia Kraków. Gdyby obie znalazły się pod kreską, to trafią do naszej grupy klasę rozgrywkową niżej. Sporo pytań dotyczy także trzecioligowców. Jeżeli już nie wrócą na boiska, to kluczowe będzie, czy zostaną utrzymane spadki.
– Na razie nie mamy jednego, konkretnego planu. Trenujemy w szóstkach i staramy się trzymać wszystkich zaleceń. To nie jest jednak łatwe. Jeżeli trzecia liga wznowi rywalizację, to trochę poczekamy i na nowy sezon i na sam kształt rozgrywek. Myślę, że przez najbliższe dwa tygodnie jeszcze będziemy trenowali. A w tym czasie liczymy, że coś się wyjaśni, bo w zależności od podjętych decyzji w wyższych ligach możemy zorganizować okres przygotowawczy w czerwcu lub lipcu. Wszystko zależy od tego, kiedy wystartuje sezon u nas – dodaje trener Babiarz.
Awans Lewartu Lubartów, brak spadków i dołączenie najlepszych ekip z czterech klas okręgowych oznacza, że na razie IV liga składa się z 19 drużyn. Jeżeli jednak nie uda się wznowić rozgrywek III ligi, a spadki zostaną utrzymane, to do grona czwartoligowców dołączą jeszcze: Podlasie Biała Podlaska i Chełmianka Chełm. Zagrożone są także Orlęta Spomlek Radzyń Podlaski (w przypadku spadku z II ligi Stali Stalowa Wola), a nawet Hetman Zamość (gdyby spadła także Garbarnia Kraków).
– Rzeczywiście, w najgorszym przypadku w czwartej lidze możemy mieć aż 23 zespoły. Na razie nie możemy nawet założyć wstępnego terminarza, bo nie wiemy, ile drużyn zagra w lidze. Trudno w tym momencie powiedzieć, czy jakiś klub nie będzie musiał zrezygnować z gry na tym poziomie. Czekamy także na proces licencyjny beniaminków, czy wszyscy przejdą go pozytywnie. Pamiętajmy też, że trzeba patrzeć dwa sezony do przodu. Po jednym przejściowym wszystko znowu będzie musiało wrócić do normy, a to oznacza większą liczbę spadkowiczów za rok – mówi Konrad Krzyszkowski, przewodniczący Wydziału Gier LZPN.
Jakie rozwiązanie jest najbardziej realne? – Przy ponad 20 drużynach chyba najbardziej logiczny byłby podział na grupy. W takiej sytuacji trudno byłoby rozegrać mecz i rewanż. Z drugiej strony nasze województwo jest tak rozciągnięte, że ciężko będzie wszystko poukładać. Nie chcielibyśmy doprowadzić do sytuacji, że jakiejś drużynie wyjdzie siedem wyjazdów po 150 km. W marcu i kwietniu naprawdę przeanalizowaliśmy mnóstwo wariantów i raczej nie ma rozwiązania, które zadowoli wszystkich. Kluczowe będą decyzje odnośnie drugiej i trzeciej ligi, bo obie mocno są ze sobą powiązane – dodaje Konrad Krzyszkowski.
Jaki wariant preferują kluby? – Jest mnóstwo plotek i przymiarek, jak będzie wyglądała czwarta liga w sezonie 2020/2021. Na pewno, jeżeli będziemy mieli aż 22 drużyny, to trzeba będzie dzielić ligę na pół. Trudno powiedzieć, jakie rozwiązanie będzie najlepsze. Decyzja należy do naszego związku, a my będziemy musieli się dostosować. Dla mnie osobiście nie ma różnicy, czy liga będzie liczyć 22, czy 16 ekip, bo wierzę, że poradzilibyśmy sobie z takim wyzwaniem – wyjaśnia trener Babiarz.