Najciekawszy mecz pierwszej kolejki w IV lidze zakończył się bezbramkowym remisem. Zarówno Lublinianka, jak i Kryształ miały jednak swoje sytuacje.
Już w 10 minucie to piłkarze Piotra Welcza powinni wyjść na prowadzenie. Adrian Wołoch w sytuacji sam na sam nie trafił jednak w bramkę. W odpowiedzi „setkę” zmarnował także Damian Iwańczuk. Przed przerwą groźnie strzelali także: Adrian Rejmak z rzutu wolnego i Sebastian Wrzesiński.
Drugą odsłonę od mocnego uderzenia powinien rozpocząć Adrian Wołoch, tym razem po strzale głową. Zamiast rehabilitacji za wcześniejsze pudło znowu był jednak jęk zawodu na ławce przyjezdnych, bo piłka ponownie minęła bramkę. Wydawało się, że w 65 minucie ten sam zawodnik wreszcie pośle piłkę do siatki. Stał dosłownie metr od bramki i jakimś cudem przymierzył w poprzeczkę.
Lublinianka też była groźna. Adrian Rapa w ostatniej chwili został zatrzymany przez obrońcę, a drogi do bramki nie znalazły też niezłe próby: Jarosława Milcza i Pawła Kośki. W 70 minucie drugi, żółty kartonik obejrzał Sebastian Denkiewicz. W tym momencie wydawało się, że Kryształ znalazł się w tarapatach i będzie mu trudno dowieźć remis do końcowego gwizdka. Gospodarze nie potrafili jednak wykorzystać liczebnej przewagi. Co więcej, to ekipa z Werbkowic w 90 minucie miała piłkę meczową. Patryk Nieradko uderzał z 11 metrów, ale przeniósł futbolówkę nad poprzeczką.
– To był raczej remis ze wskazaniem na nas. Mieliśmy cztery, wyborne sytuacje, a rywale tak naprawdę jedną, stuprocentową – wyjaśnia Piotr Welcz, opiekun Kryształu. – Ta trzecia szansa Adriana Wołocha to zresztą okazja z cyklu niemożliwych do spudłowania. Niestety, nie udało się. Dlatego mamy lekki niedosyt, ale z drugiej strony szanujemy ten punkt, bo Lublin, to ciężki teren. W końcówce graliśmy w dziesiątkę, a mimo to bardzo dobrze wyglądaliśmy pod względem fizycznym – dodaje szkoleniowiec. I przyznaje też, że jest progres w porównaniu z poprzednim sezonem. – Wtedy przegraliśmy przecież na Lubliniance 0:2. Teraz mamy punkt i z optymizmem patrzymy na kolejne spotkania.
Jak pierwszy mecz ocenia opiekun klubu z Wieniawy? – Mierzyliśmy się naprawdę z dobrym zespołem. Wiadomo, że chciałoby się rozpocząć sezon od zwycięstwa. Lepiej jednak mieć punkt, niż nie mieć nic. Uważam, że oba zespoły powinni pokusić się o gole, bo sytuacji nie brakowało. Bardziej sprawiedliwy byłby remis, ale jednak bramkowy – wyjaśnia Dariusz Bodak. Dodaje też, że szkoda końcówki meczu. – Nie potrafiliśmy wykorzystać gry w przewadze. Potrzebujemy jednak czasu po letnich zmianach w składzie, żeby się zgrać. Powtarzam też, że Kryształ to solidna drużyna, dlatego szanujemy ten punkt – zapewnia trener Lublinianki.
Jego podopieczni w niedzielę zmierzą się w Bychawie z tamtejszym Granitem (godz. 17). Z kolei Kryształ czeka derbowe starcie u siebie z Tomasovią (godz. 11).
Lublinianka – Kryształ Werbkowice 0:0
Lublinianka: Żuber – Kowalczyk, Giza, Maliszewski, Kośka, Iwańczuk, Kuzioła (87 Dzyr), Rejmak (61 Pikul), Wrzesiński, Rybak (71 Rapa), Milcz (82 Sobstyl).
Kryształ: Filipczuk – Luterek, Śmiałko, Alokhin, Dec (80 Łappo), Reszczyński (71 Pilipczuk), Sas (86 Jabłoński), Rybka (90+2 Drewniak), Denkiewicz, Omański, A. Wołoch (83 Nieradko).
Żółte kartki: Kośka – A. Wołoch, Denkiewicz, Sas, Omański.
Czerwona kartka: Denkiewicz (Kryształ, 70 min, za drugą żółtą)
Sędziował: Maciej Łasocha (Biała Podlaska).