Rozmowa z Pawłem Walczakiem, wiceprezesem Świdniczanki Świdnik Mały
- Gratuluję awansu do IV ligi. Co czuł pan w momencie ogłoszenia decyzji o przedwczesnym zakończeniu sezonu?
– Dużą radość. Mieliśmy pewne obawy, bo dochodziły do nas plotki, że sezon może zostać anulowany. To oznaczałoby, że jeszcze przez rok musielibyśmy czekać na awans. Tabela pokazywała przecież jasno – zimę spędziliśmy na fotelu lidera. Bardzo dobrze przepracowaliśmy okres przygotowawczy i byliśmy pełni optymizmu przed rundą rewanżową. Na koronawirusa nie mieliśmy jednak wpływu, dlatego cieszymy się, że ostatecznie utrzymano awanse.
- Na wiosnę przygotowaliście bardzo mocny skład, bo w zimie doszło do was kilku piłkarzy.
– Tak, w tym gronie był chociażby Mateusz Kowalewski z Tęczy Bełżyce. To bardzo szybki i bramkostrzelny młodzieżowiec. W sparingach zaprezentował naprawdę wysoką formę. Przyszedł też Rafał Stępień z Lublinianki, który miał zwiększyć rywalizację na lewej stronie obrony. Mecze sparingowe pokazywały, że idziemy w dobrym kierunku. Trenowaliśmy bardzo solidnie, bo aż cztery razy w tygodniu. Plany pokrzyżował nam koronawirus, ale tabela przecież nie kłamie. Byliśmy liderem i zasłużyliśmy na ten awans.
- Przez cały sezon mocno po piętach deptał wam Opolanin Opole Lubelskie...
– To prawda, dlatego z niecierpliwością czekaliśmy na mecz rewanżowy. U nich przegraliśmy bowiem aż 1:4. Chcieliśmy bardzo mocno z nimi wygrać. Szkoda mi Opolanina, bo to dobry zespół. Dobrze byłoby gdyby z lubelskiej klasy okręgowej awans mogło wywalczyć więcej zespołów. Miło byłoby zobaczyć Opolanina walczącego o promocję chociażby w meczach barażowych.
- Czy jesteście gotowi na grę w IV lidze?
– Pod względem sportowym na pewno tak. Zamierzamy się jeszcze delikatnie wzmocnić. Dużo pracujemy nad tym, żeby być gotowym również pod względem organizacyjnym.
- Zakładam, że chodzi tu głównie o boisko. Co trzeba na nim zmienić, aby móc gościć IV-ligowych przeciwników?
– Na pewno trzeba ogrodzić sektor dla gości. Na konkretne ruchy jest jeszcze za wcześnie, ale wierzę, że wyrobimy się przed rozpoczęciem sezonu.
- Pierwszy domowy mecz odbędzie się na boisku w Świdniku Dużym?
– Wierzę, że tak.
- Opcją rezerwową jest boisko Avii?
– Różne opcje wchodzą w grę. Pragnę jeszcze raz podkreślić – chcemy występować w Świdniku Dużym. Mamy świetnie przygotowaną murawę i trzeba ją wykorzystywać.
- Jaki cel zostanie postawiony przed piłkarzami w nadchodzącym sezonie?
– Świdniczanka zawsze była bardzo ambitnym zespołem. Nie mogę obiecać kibicom awansu do III ligi, ale mogę obiecać, że będziemy w każdym meczu walczyć o zwycięstwo.
- Czy za rok Świdniczanka znajdzie się w III lidze?
– Będzie bardzo ciężko, bo jako beniaminek będziemy się uczyć i zbierać doświadczenie. W piłkę gra się po to, żeby zdobywać trofea. Liga zapowiada się interesująco, bo przecież są w niej bardzo mocne ekipy – Powiślak Końskowola, Tomasovia Tomaszów Lubelski czy Granit Bychawa. One mają potężne doświadczenie w IV lidze
- Doświadczenie jest w cenie, a u was też jest go całkiem sporo. Czy nie za dużo? Grania w przyszłym sezonie zapowiada się bowiem bardzo dużo, bo w IV lidze wystartować może nawet 20 zespołów.
– Dlatego też potrzebujemy kilku wzmocnień, bo kadra musi być szeroka. Myślę, że wytrzymamy to szaleńcze tempo.
- Pamięta pan jeszcze B klasę. Czuje pan dumę z tego, że z projektu Świdniczanka udało się stworzyć poważny IV-ligowy zespół?
– Oczywiście. Kiedy graliśmy w B klasie, to nie było różowo. Z każdym rokiem wyglądamy coraz lepiej. To jest jednak efekt ciężkiej pracy.