Kryształ Werbkowice długo męczył się z Polesiem Kock, ale kiedy złamał już opór rywali, to poszło z górki. Drużyna trenera Roberta Wieczerzaka ostatecznie wygrała 3:0
Do przerwy było bez goli. Jeszcze w 79 minucie cały czas utrzymywał się bezbramkowy remis. W samej końcówce gospodarze zagrali jednak koncertowo i w kilkanaście minut rozbili drużynę Zbigniewa Wójcika. Worek z bramkami rozwiązał Stanisław Rybka. Na 10 minut przed upływem regulaminowego czasu gry Michajło Kaznocha podał na piąty metr do Rybki i ten bez problemów otworzył wynik. Później było już łatwiej. Dwie kolejne okazje wykorzystał Adrian Wołoch. Najpierw po asyście Bartka Reszczyńskiego, a później brata Adriana.
– Trochę nam zeszło, żeby złamać opór rywali, ale się udało – cieszy się Robert Wieczerzak, trener Kryształu. – Po pierwszym golu z rywali zeszło zupełnie powietrze, a my złapaliśmy wiatr w żagle i graliśmy już bardzo swobodnie. Przed nami trudne mecze, ale walczymy o jak najwyższe miejsce.
– Gospodarze byli silniejsi i zdominowali nas przede wszystkim fizycznie. My oddaliśmy bardzo mało strzałów i nie stwarzaliśmy wielkiego zagrożenia. Zostało jeszcze parę meczów, ale nasza sytuacja jest trudna. Trzeba zacząć wygrywać – mówi Leon Filipek, kierownik gości.
Kryształ Werbkowice – Polesie Kock 3:0 (0:0)
Bramki: Rybka (80), A. Wołoch (85, 90+2).
Kryształ: Suchodolski – Wójtowicz, Dobromilski, Śmiałko, K. Wołoch, Reszczyński, Wurszt (60 Mroczek), Borys (80 Kaznocha), Rybka, Nieradko (70 Dec), A. Wołoch.
Polesie: Makowski – Michał Skrzypek (86 Sikorski), Gruba, P. Struski, Wójcik, Misiarz, Adamczuk, Maciej Skrzypek, Wójcicki, Durkalewicz (75 Kostianiuk), Góral (67 Kula).
Żółte kartki: Reszczyński, Wurszt, K. Woloch – Michał Skrzypek, Wójcicki.
Głupi faul odebrał punkty
Powiślak Końskowola był bliski siódmej porażki z rzędu. W 90 minucie meczu ze Stalą Kraśnik piłkarze Jerzego Krawczyka zdobyli jednak bramkę z rzutu karnego i przerwali fatalną serię
W pierwszej połowie niewiele działo się na boisku. Dużo ciekawiej zrobiło się po przerwie. Dosłownie kilka chwil po wznowieniu gry prowadzenie mogli objąć goście. Dawid Szczuka wymienił podania z Aleksiejem Rodewiczem, wpadł w pole karne, ale uderzył obok bramki.
Stal dopięła swego na kwadrans przed końcowym gwizdkiem. Wówczas Rafał Król ustawił piłkę w narożniku pola karnego i świetnym strzałem bezpośrednio z rzutu wolnego otworzył wynik niedzielnych zawodów. Wydawało się, że kraśniczanie dowiozą pełną pulę do ostatniego gwizdka, ale niepotrzebnie Szczuka faulował rywala w swoim polu karnym. Nie było wątpliwości, że gospodarzom należy się rzut karny. Odpowiedzialność wziął na siebie Rafał Giziński i dał Powiślakowi cenny punkt.
– Jesteśmy źli po tym meczu – nie ukrywa Daniel Szewc, trener przyjezdnych. – Po raz kolejny punkty wymakają nam się w samej końcówce. Już nie raz rozmawialiśmy na ten temat, ale wygląda na to, że nie wyciągnęliśmy wniosków. Szkoda, bo uważam, że zasłużyliśmy na zwycięstwo.
Powiślak Końskowola – Stal Kraśnik 1:1 (0:0)
Bramki: R. Giziński (90-z karnego) – Król (76).
Powiślak: Żuber – Pięta, Leszczyński, Banaszek (55 Niećko), Grzegorczyk, R. Giziński, Przychodzień, D. Giziński, Sułek, Brudz (65 Wankiewicz), Kopeć.
Stal: Piotrowski – Gajewski, Pluder, Pietroń, Orzeł, Leziak (75 Koneczny), Król, Gałkowski, Szczuka (90 Wciślak), Maj (78 Zieliński), Rodewicz.
Żółte kartki: Leszczyński, Przychodzień – Maj, Szczuka, Król, Gałkowski.
Sędziował: Damian Kuźniak (Lublin).