Ponad 120 sędziów piłkarskich, którzy prowadzą mecze w województwie lubelskim od piątku do niedzieli będzie przebywać na urlopie. Arbitrzy domagają się podwyżek. Jeżeli nie uda się wypracować porozumienia z Lubelskim Związkiem Piłki Nożnej może dojść nawet do strajku, a co za tym idzie opóźnienia rundy wiosennej w IV lidze, a także niższych klasach rozgrywkowych.
Ostatni raz sędziowie dostali podwyżki w 2015 roku. W ten weekend nie będą pracować przy okazji meczów sparingowych. To nie dotyczy jednak XIV Wojewódzkiego Charytatywnego Turnieju w Piłce Halowej, który odbędzie się w Świdniku.
Na jakie pieniądze mogą obecnie liczyć? W IV lidze za prowadzenie spotkania dostają 180 zł brutto. A do tego zwrot kosztów dojazdu. Im niższa klasa rozgrywkowa, tym stawki są mniejsze.
– Najdalsze wyjazdy dotyczą właśnie czwartej ligi. Wiadomo, że w przypadku Lublinianki koszty są mniejsze, niż dla przykładu, kiedy trzeba poprowadzić zawody w Tomaszowie Lubelskim, czy Hrubieszowie. Uśredniając wychodzi nam złotówka za kilometr. Zliczając wszystko i biorąc pod uwagę wyjazdy z Lublina można zarobić na jednym spotkaniu od 160 do 260 zł – mówi nam jeden z sędziów LZPN. – Koledzy z Białej Podlaskiej w jedną stronę mogą przejechać około 200 km, a zdarzało się, że w sumie nawet 450 km – dodaje.
Dlaczego akurat teraz sędziowie zdecydowali się na taki krok? – Lubelski Związek Piłki Nożnej w ostatnich dniach nie przedstawił propozycji podwyżek, jeżeli chodzi o sędziów i obserwatorów, które by nas satysfakcjonowały. Temat od dawna stoi w miejscu. W naszym województwie od pięciu lat nie było żadnych zmian. A wiadomo, że wszyscy ponosimy coraz większe koszty, przede wszystkim paliwa. Pracy też jest mnóstwo. Nie chodzi tylko o obowiązki związane z meczem. Trzeba wypełnić sprawozdanie w systemie informatycznym, przeprowadzić odprawę z kierownikami drużyn, a po końcowym gwizdku czekać na nagranie i rozmowę z obserwatorem. W czwartej lidze mecze są teraz nagrywane. W większości także w okręgówce. Często zdarza się tak, że wyjeżdża się na mecz wcześnie rano, a wraca późną nocą. Inna sprawa to kwestia bezpieczeństwa, bo różne sytuacje się zdarzają. Nie tylko, jeżeli chodzi o kibiców, ale i zawodników. Szczególnie młodzi sędziowie zderzają się często z brutalną rzeczywistością. Wobec braku reakcji ze strony zarządu LZPN, co do satysfakcjonujących podwyżek chcieliśmy zwrócić uwagę na problem – dodaje jeden z arbitrów z naszego regionu.
Ilu sędziów bierze udział w akcji? – Sprawa dotyczy ponad 120 osób począwszy od tych prowadzących zawody w czwartej lidze do niesklasyfikowanych, którzy są asystentami w A i B klasie. Na razie wzięliśmy urlopy od piątku 21 lutego do niedzieli 23 lutego włącznie – wyjaśnia sędzia.
Jakie są propozycje arbitrów? Jest kilka pomysłów: utrzymanie obecnego systemu, ale z podwyżkami, wprowadzenie ryczałtów bez względu na odległość i miejsce sędziowania lub połączenie ryczałtu i kilometrówki w zależności od odległości.
– Trzeba dodać, że popierają nas także koledzy z Białej Podlaskiej, Zamościa i Chełma. Większość sędziów jest zdania, że najważniejsze, żeby zarobki były zwiększone. Obie strony powinny zrobić wszystko, żeby nie doszło do opóźnienia rozgrywek. Sędziowie nie są najważniejsi w piłce nożnej, to piłkarze są głównymi aktorami. Generalnie wiele rzeczy w ostatnich latach drożeje, a nie tanieje. Kwestia jest taka, że tylko nasza usługa – od 2015 roku pozostaje na tym samym poziomie. Nie mamy złych intencji, chcemy normalnie rozpocząć rozgrywki. To nikomu niepotrzebne, żeby grać w środy zaległe spotkania – zapewnia nasz rozmówca.
Niewykluczone, że szybko uda się jednak wypracować porozumienie. – Wszystko zależy od tego, jak przebiegną dalsze rozmowy – przekonuje Andrzej Kuśmierczyk, przewodniczący Kolegium Sędziów LZPN. – W najbliższych dniach przedstawimy nową propozycję, a rozmowy trwają – dodaje.
Co na to wszystko LZPN? – Jestem zaskoczony, że doszło do sytuacji z urlopami – mówi Zbigniew Bartnik, prezes Lubelskiego Związku Piłki Nożnej. – Jesteśmy do dyspozycji, żeby rozmawiać i dojść do porozumienia. Już kilka razy dyskutowaliśmy na temat podwyżek i wydawało się, że jesteśmy naprawdę blisko. Jesteśmy za tym, żeby stawki wzrosły o 10-15 procent, ale przy 20-25 procentach na jednym meczu to może oznaczać dla klubu dodatkowy wydatek rzędu 120 zł. Czy naprawdę nasze kluby stać na ponoszenie aż takich kosztów? Związek oczywiście wzorem lat ubiegłych wesprze kluby, jeżeli chodzi o sędziów i obserwatorów. Myślimy o tym, żeby zmniejszyć liczbę obserwacji tam, gdzie będzie to możliwe. Chcemy uśrednić stawki patrząc na to, jakie kwoty są płacone w innych województwach. Podwyżki muszą być jednak dogodne dla wszystkich. Musimy dążyć do tego, żeby we wszystkim zachować umiar. Sędziowie niepotrzebnie pokazali swoją siłę i postanowili nie prowadzić meczów kontrolnych, bo zależy nam na tym, żeby się dogadać – dodaje prezes Bartnik.