Bełchatów przegrał trzeci mecz z rzędu, tym razem w Ząbkach, a komplet punktów straciła też Olimpia. Górnik natomiast pokonał Chojniczankę i jeśli zrobi to samo w najbliższej kolejce w Grudziądzu, po siedmiu latach może powrócić do upragnionej ekstraklasy.
Ostatnie zwycięstwo z Chojniczanką wcale nie przyszło łatwo. Początek meczu był nerwowy. Trener gospodarzy zdzierał gardło, a najwięcej w stronę Veljko Nikitovicia. Choć Serb był sercem drużyny, harował w środku pola za dwóch, biegał od pola karnego do pola karnego jakby miał dziesięć lat mniej.
– Żyjemy! – wołał Szatałow, a do walki zachęcali też kibice. Lekko ospałego i niedokładnego Górnika przebudził Grzegorz Bonin. To po akcji prawego pomocnika Arkadiusz Woźniak zdobył głową prowadzenie.
W drugiej połowie już sam Bonin trafił do siatki, bo kiedy przedarł się pod bramkę rywali i wokół nie było żadnego z kolegów, przedryblował obrońców i płaskim strzałem ustalił wynik.
Ten zawodnik w ostatnim czasie dokonuje rzeczy niemożliwych. W czwartym kolejnym występie zdobył gola! Jego umiejętności i doświadczenie są trudne do przecenienia. Na boisku nie wykonuje zbędnych ruchów. Stosuje zasadę, że lepiej mądrze stać, niż głupio biegać. A kiedy już ruszy do przodu, robi się naprawdę gorąco.
– Wiedzieliśmy do jakiego przeciwnika przyjeżdżamy. Podeszliśmy do niego poważnie i w pierwsza połowa była jeszcze niezła w naszym wykonaniu. Jednak w drugiej części obraz już się zmienił. Uczulałem, że sami siebie możemy zaskoczyć, zwłaszcza na początku spotkania i tak się stało. To było pewne zwycięstwo gospodarzy, po "piłkarsku” przegraliśmy – przyznał na konferencji prasowej trener Chojniczanki Mariusz Pawlak.
On walczy o utrzymanie, a Górnik jest już bardzo bliski awansu. Choć Szatałow cały czas polewa zimną wodą rozgrzane głowy.
– Pierwsza połowa to było szachowanie. Przeciwnik bardzo dobrze się ustawiał i grał w piłkę. Trudno było nam ten mur rozbić. Po przerwie gra się otworzyła. Teraz musimy się szybko zregenerować, bo w sobotę gramy bardzo ważne spotkanie w Grudziądzu. Jedziemy tam po punkty. Z Chojniczanką zrobiliśmy mały kroczek do przodu, a z Olimpią chcemy zrobić następny. Awans? Stawiamy na najbliższy mecz, rzucimy w nim wszystkie siły i zobaczymy co z tego wyjdzie. To jest sport, więc punktów jeszcze sobie nie dopisujemy – skomentował łęczyński szkoleniowiec.
Mimo to kibice wiedzą swoje.
– Nadeszła wiosna i lepsze czasu, Górnik powróci do ekstraklasy! – obwieścili sympatycy z sektora za bramką.
– Fajna sprawa być liderem, ale najważniejsze to awansować, nawet z drugiego miejsca. W pewnym momencie mieliśmy "zamułę”, ale wiemy, że jesteśmy dobrym zespołem, kryzys jest chwilowy i tylko kwestią czasu będzie, kiedy odpalimy i wrócimy na właściwe tory. Zdajemy sobie sprawę, że trzy punkty zdobyte w Grudziądzu praktycznie dadzą nam awans. Ale przyznaję, że szampana jeszcze nie kupiłem – powiedział bramkarz Sergiusz Prusak.
Jednak butelki trzeba już raczej przygotowywać