Podopieczni Stanislava Levego są dziś w identycznej sytuacji, jak Żalgiris. Po zwycięstwie 1:0 w pierwszym spotkaniu mają spore szanse na wyeliminowanie bardziej renomowanego przeciwnika. Faworytem jednak nie są, bo to grający u siebie rywale mają mocniejszy skład oraz większe doświadczenie w europejskich rozgrywkach.
Został w Club Brugge, ale we Wrocławiu nie zagrał, bo przechodził rehabilitację po kontuzji. W ostatnim ligowym meczu przeciwko KV Oostende wszedł na ostatnie 30 minut i wniósł sporo ożywienia do gry zespołu. Dzisiaj ma zagrać od pierwszych minut.
Powrót 21-letniego skrzydłowego znacznie zwiększa siłę ognia belgijskiego zespołu. Śląsk ma się czego bać, ale też kim straszyć. Tacy zawodnicy, jak: Waldemar Sobota, Sebastian Mila, Sebino Plaku, Dudu Paraiba i Marco Paixao przed tygodniem udowodnili, że nie mają się czego wstydzić w rywalizacji z trzecim zespołem poprzedniego sezonu Jubiler League.
Śląsk może powalczyć. Jest dobrze przygotowany do sezonu, gra bez presji i na własnym stadionie zachował czyste konto.
Dzięki temu już strzelenie jednego gola w Bruggi sprawia, że gospodarze muszą trafić trzy razy. A skoro Rafał Gikiewicz zapewnia, że ten mecz będzie dla niego jak finał Ligi Mistrzów, trzech bramek puścić nie wypada.
Wrocławianie wsiadali do samolotu wyluzowani. Zdają sobie sprawę, że mogą osiągnąć jeden z najlepszych wyników w historii występów Śląska w europejskich pucharach, ale jednocześnie wiedzą, że wszystko mogą, ale nic nie muszą.
Nastroje w Lechu są skrajnie inne. Po wylosowaniu słabego Żalgirisu poznaniacy zastanawiali się już pewnie, z kim zagrają w kolejnej rundzie. Porażka w Wilnie i trzy kolejne ligowe mecze bez zwycięstwa sprawiły, że zazwyczaj spokojnemu trenerowi Mariuszowi Rumakowi grunt zaczął palić się pod nogami.
Jeszcze na Litwie szkoleniowiec w ordynarny sposób odmówił wywiadu reporterowi Polsatu Sport, a więc stacji mającej prawa do transmisji spotkania. Później zdążył co prawda przeprosić za całe zdarzenie, ale niesmak pozostał.
Ciekawe, czy piłkarze wierzą mu, że kontroluje sytuacje. Działacze zdają się ufać, wydali nawet specjalny komunikat, w którym poinformowali, że trener może spać spokojnie.
Wydaje się jednak, że w wypadku porażki, Rumak, który jeszcze kilka tygodni temu był pewny stanowiska, jak mało który szkoleniowiec w Polsce, najprawdopodobniej będzie zmuszony odgalopować z "Kolejorza”.
Mecz Lech – Żalgiris rozpocznie się o godz. 19, a spotkanie Śląska z Club Brugge o 20.45. Transmisję na żywo z obu wydarzeń przeprowadzi Polsat Sport.