Przy ul. Zemborzyckiej w Lublinie zanotowano sprawiedliwy remis. Piłkę meczową zmarnował jednak Damian Karaś
Po dwóch kolejkach rundy wiosennej jedna rzecz już jest pewna – Sygnał Lublin jest już drużyną do "ukąszenia". O ile jesienią podopieczni Przemysława Drabika wyglądali na zespół, który niezagrożenie zmierza w kierunku IV ligi, to teraz dopadły go poważne problemy. Oczywiście, nie chodzi tu o kłopoty organizacyjne, bo na tym polu lublinianie wyglądają jak drużyna co najmniej z czołówki IV ligi. Świetnie przygotowana główna płyta, sztuczne boisko, które daje komfort przygotowań zimą czy nawet tak prozaiczna sprawa jak profesjonalna tablica z wynikiem – to wszystko musi budzić szacunek. Podobnie zresztą jest ze świeżo oddanym budynkiem klubowym, który pachnie nowością. Pewnyą nowością jest też liczba kibiców, bo pierwszy wiosenny mecz przy ul. Zemborzyckiej obejrzało z wysokości trybun około 300 kibiców.
Gdzie więc są te problemy? Chodzi oczywiście o zdrowie piłkarzy. Przemysław Drabik na razie nie może korzystać z usług Erwina Sobiecha, Jacka Paździora oraz Etany Brillanta Monroe. Z tej trójki w tej rundzie na boisku ma szansę pojawić się tylko ten pierwszy. Pozostali mają już ten sezon z głowy.
Brak Kameruńczyka było widać w sobotę, kiedy Sygnał rywalizował z rezerwami Avii Świdnik. Mecz pierwszej drużyny z trzecią powinien być hitem kolejki, ale jednak mocno rozczarował. Wprawdzie nie można mieć zastrzeżeń co do tempa spotkania, to jednak brak goli sprawił, że kibice opuszczali trybuny mocno niepocieszeni. Okazji do otwarcia wyniku było bardzo dużo. W pierwszej połowie swoje szanse zmarnowali Damian Karaś, Konrad Mordziński czy Sylwester Panek. Goście też mieli swoje szanse, ale Ireneusz Dmitruk czy Jakub Żmuda mieli źle ustawione celowniki.
Avia starała się szukać szczęścia albo w stałych fragmentach gry, albo w długich piłkach adresowanych za plecy lubelskich defensorów. W tym drugim wypadku jednak wszystkie podania bezbłędnie przecinał Samuel Mirosław. Bramkarzy Sygnał pokazał, że jest w znakomitej dyspozycji.
O takiej nie może mówić Karaś, który w 77 min miał idealną okazję do zdobycia gola. Kapitan Sygnału świetnie minął bramkarza Avii i miał przed sobą pustą bramkę. Nie udało mu się jednak skierować futbolówki do siatki. Zamiast do niej piłka przeleciała nad poprzeczką, co mocno sfrustrowało kibiców na trybunach. – Rozegraliśmy słabszy mecz. Avia prowadziła grę, ale nie była w stanie stworzyć sobie stuprocentowych okazji. Ten wynik jest dla nas stratą punktów, ale potwierdza także, że w rundzie wiosennej nie będzie nam łatwo. Już mecz z Turem Milejów pokazał, że każdy rywal będzie chciał nam odebrać punkty – wyjaśnia Przemysław Drabik, trener Sygnału. – Ten wynik nie jest ani porażką, ani zwycięstwem. Każdy mecz chcemy wygrywać i zawsze gramy o 3 pkt. Jeżeli jednak nie da się zwyciężyć, to trzeb też docenić wysiłek włożony w wywalczenie tego punktu – mówi Mateusz Książek, opiekun Avii.
Sygnał Lublin – Avia II Świdnik 0:0
Sygnał: Mirosław, Namięta (88 Kowal), Baran, Jabłoński, Białecki, Panek (46 Karwat), Kuczyński (59 Bober), Mordziński (69 Fiedeń), Olszewski, Sztejno, Karaś.
Avia II: Rudolf – Żmuda, Dmitruk, Parcheta, Kowalski, Czupryn, Janczak (60 Franczak), Lenard, Rukasz (90 Bezkorovalnyi), Kobiałka, Bzowski.
Żółte kartki: Biaecki, Sztejno – Rudolf. Widzów: 300.