Rozmowa z Michałem Zuberem, piłkarzem GKS-u Bogdanka.
– Tak, ale już wcześniej widać było, że bramkarz Sandecji jest niepewny. Poszedłem za strzałem, może to był instynkt, ale udało się skutecznie dobić do bramki.
• Nie po raz pierwszy zabrakło cię wyjściowym składzie, jak to skomentujesz?
– To trener ustala jedenastkę, a ja muszę się do tego dostosować. W dwóch meczach nie grałem, ponieważ wyeliminowała mnie kontuzja. Wcześniej zaprezentowałem się słabiej, więc wypadłem ze składu. Z Sandecją zacząłem spotkanie na ławce, jednak starałem się udowodnić, że czasami zasługuję na to, aby wejść na boisko. I pomóc chłopakom.
• Chciałeś podbiec do trenera i spytać: I co, zasługuję?!
– Wiadomo, że w każdym z nas jest sportowa złość. Ale do decyzji trenera muszę się dostosować, a nie ustalać skład.
• Tak tylko mówisz, bo znam twoje ambicje i wiem, że nienawidzisz ławki rezerwowych. Widać to od razu, jesteś wtedy zdenerwowany.
– To prawda, zawsze lepiej czuję się, gdyby jestem na boisku. Ale wszystkie decyzje szkoleniowców muszę uszanować.
• To było twoje rozstanie z łęczyńskimi kibicami?
– Mamy jeszcze jeden mecz za wyjeździe. Ciężko mi powiedzieć co będzie, ale w tym tygodniu może dużo się wydarzyć.
• Co na przykład?
– 30 czerwca kończy mi się kontrakt, mamy pewne ustalenia menedżerem i rzeczywiście to mogą być już ostatnie występy w zielono-czarnych barwach.
• Ktoś kontaktował się w sprawie kontraktu?
– Są jakieś telefony, ale to menedżer prowadzi rozmowy.
• To poważne propozycje?
– Jest jakieś zainteresowanie, ale na konkrety musimy poczekać. Na razie są to kwestie czysto teoretyczne. Pierwsza liga gra jeszcze za tydzień, ekstraklasa kończy się już teraz i wkrótce wszystko powinno się wyjaśnić.
• A z Bogdanki była poważna oferta?
– Była propozycja przedłużenia kontraktu.
• Jak poważna?
– Powiedzmy, że była.