Piłka jest okrągła, a bramki są dwie. Tak mawiał Kazimierz Górski - ikona i legenda polskiego futbolu.
Mecze Euro 2008 też będą fascynującym piłkarskim wydarzeniem, ponieważ po raz pierwszy zagrają tam "biało-czerwoni”. Kiedy Jan Paweł odszedł do wieczności, Gianni Patrucci - prezes Włoskiego Komitetu Olimpijskiego, powiedział, że "odszedł papież sportowców”. Rzeczywiście, tak było. Młody Karol Wojtyła chętnie grywał w piłkę nożną, najczęściej stawał na bramce.
Niejednokrotnie papież przyjmował na audiencjach sportowców różnych dyscyplin. Podczas spotkań akcentował, że sport jest terenem dla nowej ewangelizacji i tworzenia świata bardziej pogodnego i solidarnego. Walory wychowawcze sportu są istotnym narzędziem w kształtowaniu osobowości człowieka, zwłaszcza młodego.
Sport ma służyć przełamywaniu barier językowych, kulturowych, rasowych. Ma przyczyniać się do rozwoju cywilizacji życia, cywilizacji miłości. Papież przypominał, aby sport był czynnikiem promującym tolerancję, radość życia, zdolność do poświęceń, szacunek dla każdego człowieka.
Jakże pasował do Niego przydomek "Atleta Pana Boga”. Jan Paweł II był honorowym kibicem FC Barcelona. Każdego roku otrzymywał karnet na mecze tej drużyny. Zawsze czekało na Niego wolne miejsce na trybunach stadionu.
Z duchem fair play
W niemal każdej dyscyplinie sportu, w ferworze walki budzi się wiele emocji, niejednokrotnie tych negatywnych, brutalnych incydentów. Ostatnio dochodzi do zjawisk rasizmu buńczucznie wyrażanych przez fanatyków, niemających nic wspólnego z czystością sportu. Często w grę wchodzą ogromne pieniądze, oszukiwanie kibiców, korupcja.
Zagubiony został humanistyczny system wychowania przez sport i zdrową rywalizację, fair play. W 1986 roku podczas mistrzostw świata najlepszy wówczas piłkarz globu Diego Maradona strzelił gola ręką. Widziały to tysiące ludzi na stadionie i miliony przed telewizorami, tylko sędzia nie zauważa tego kuriozum. Po meczu zadufany, niby wierzący Maradona powiedział: "To była ręka Boga”.
Skorumpowany a uczciwy
Brudna gra, a właściwie ludzie stojący w cieniu danej drużyny, handlują meczami oraz miejscem w tabeli ligowych rozgrywek. Korupcja ma swoje miejsce w sferach wyższych struktur piłkarskich. Ustawiane wyniki meczów przy zielonych stolikach to żadna nowinka.
Bo i tak przekręty w sporcie będą, tyle że w innym wydaniu. Jakże bardzo pragniemy i potrzebujemy od zaraz, by w sporcie dominowała uczciwość współzawodnictwo, czystość idei kultury fizycznej. Chcemy o to walczyć i tego się doczekać.
Sen o sukcesie trwa
Co ciekawe i obiecujące, że wokół naszej rodzimej piłki tworzy się przyjazny i autentycznie zdrowy klimat. Bo jak niektórzy nazywają Leo Beenhakkera "Latającym Holendrem”, to właśnie pod jego przewodnictwem pierwszy raz dostąpiliśmy przywileju uczestnictwa w mistrzostwach Starego Kontynentu - niemożliwe stało się możliwe.
Po okresie marazmu, niemocy, być może stajemy się świadkami renesansu naszej rodzimej piłki nożnej. Optymizm jednak zostawmy w szatni, a przełóżmy to na twardą i radosną walkę, by pokazać Europie bogactwo i finezję futbolu, bo zespoły Niemiec, Austrii i Chorwacji - to silne i stabilne reprezentacje. W związku z tym krążą internetowe dowcipy:
Na kogo trafią Polacy, gdy wyjdą ze swojej grupy? - Na rozwścieczonych kibiców na Okęciu.
Gdzie dwóch się bije
Jeszcze raz przywołam niezapomnianego Kazimierz Górskiego. Gdy pytano go o wynik meczu - ze stoickim spokojem i prostotą ducha odpowiadał po lwowsku: "Mni si wydaje, że możemy przegrać, wygrać lub zremisować”.
W 1974 roku na polski zespół, który jechał na mistrzostwa do Niemiec, nikt nie stawiał. A jednak zakończyły się one naszym sukcesem. Co takiego wydarzyło się w 2004 roku na ME? Otóż grecka, jak uważano, jedna ze słabszych drużyn niespodziewanie zawojowała Europę. Popatrzmy na 16 zespołów wyłonionych drogą eliminacji.
Wśród nich są "biało-czerwoni”. Czy jest pewna analogia pomiędzy polską drużyna a tą spod Akropolu?
A jak to w życiu sportowym bywa
Wiemy, że w reprezentacji grają najlepsi z najlepszych, z zagranicznych i krajowych klubów. Chociaż czasem trudno zrozumieć, dlaczego w kadrze, nawet tej szerokiej, nie znalazło się miejsce dla aktualnego króla strzelców I ligi Pawła Brożka, którym bardzo interesują się markowe kluby zagraniczne. Niedawno dotarła do nas również przygnębiająca wieść, że wychowanek Górnika Łęczna Grzegorz Bronowicki nie znalazł uznania u trenera.
Znając Grzegorza, jego pracowitość, upór, zadziorność, to zrobiłby wszystko, aby na czas występów w Euro znaleźć się w pełnej gotowości. Pamiętamy jego finezyjną walkę i poświęcenie podczas gry w eliminacjach do mistrzostw Europy. On był i jest mocnym filarem obrony. Taka jest otoczka piłki, zaplecza i stajni piłkarskiej.
Futbolowy kunszt z przejawem światopoglądowym
4 kwietnia wielotysięczny tłum na stadionie Cracovii skandował: "Janie Pawle II, to dla ciebie - niech usłyszą nas w niebie”.
Znane są sceny z boisk piłkarskich, przed wejściem na murawę niektórzy dotykają jej, czynią znak krzyża lub żegnają się po zdobyciu bramki. Chłopcy grający w reprezentacji to konkretni ludzie pochodzący z chrześcijańskich rodzin. Niektórzy piłkarze przed ważniejszymi meczami jeżdżą na Jasną Górę, z potrzeby serca i głębokiej ufności do Matki Orędowniczki.
To nie żadne zaklęcia ani czary-mary, gdy ktoś się modli w takich chwilach. To dojrzała, odważna, nieprzesadna, ale męska manifestacja mojej wiary i miłości
do Chrystusa.
Było to, gdy na ławce trenerskiej zasiadał Antoni Piechniczek. Trener wspomina, że Jana Pawła II podczas audiencji dla polskich piłkarzy poproszono, aby pobłogosławił piłki, by jak najczęściej wpadały do bramki rywala. Ojciec Święty w swoim stylu uśmiechnął się i powiedział znamienne słowa do naszej ekipy: "Ja już lepiej pobłogosławię was, bo piłka rządzi się swoimi prawami”.
Jakże trafnie rozeznał papież intencje naszej reprezentacji, czyli ukazał uczestniczącym w spotkaniu, że religia do magii nie ma się nijak.
Życzenia jak pragnienia
W myśl olimpijskiej idei: "citius, alitius, foritius”, czyli szybciej, żywiej, mocniej, a ja bym dodał jeszcze: celniej, skuteczniej, widowiskowo i z kulturą w grze. Już sam fakt wywalczenia historycznego awansu wykreował nas na zwycięzców. A więc "Orły do boju!”, niech zwycięża zdrowy duch walki, mądra taktyka i kultura w grze, czego z głębi serca wszystkim zawodnikom, kadrze szkoleniowców, reprezentacji naszego kraju życzę.
Ks. Janusz Kozłowski