Środowisko piłkarskie jest podzielone, co było widać nie tylko podczas ostatniego zjazdu Polskiego Związku Piłki Nożnej. Różne opinie towarzyszą także prognozom dotyczącym 2010 roku.
Bo 2009 rok był fatalny dla naszego futbolu. Reprezentacja grała beznadziejnie i zasłużenie nie awansowała do mistrzostw świata. Kluby skompromitowały się w kwalifikacjach do europejskich pucharów. W ekstraklasie, a tym bardziej I lidze, na wielu meczach spokojnie można było uciąć sobie półtorej godziny drzemki. A do tego wszechobecna afera korupcyjna.
– Jednak to się musi zmienić – uważa Adam Olkowicz. – Mam nadzieję, że reprezentacja będzie odzyskiwała zaufanie, jej wyniki potwierdzą słuszną drogę obraną przez Franciszka Smudę i będzie to widać podczas "słowiańskiego Euro”.
Trzymamy też kciuki za reprezentację kobiecą, która ma szansę pojechać na mistrzostwa świata. Chcemy również wprowadzić zunifikowany system szkolenia młodzieży. Liczymy, że ze środowiska piłkarskiego będą eliminowane osoby, którym prawomocnymi wyrokami udowodniono udział w aferze korupcyjnej. To wszystko powinno stworzyć pozytywny wizerunek piłki nożnej.
Do wyznawców tej optymistycznej wersji z pewnością nie można zaliczyć Jana Tomaszewskiego. – Będzie tak samo, czyli najgorzej w historii – twierdzi były bramkarz. – Oczywiście pod warunkiem, że władza zostanie w rękach mojego przyjaciela z boiska Grzegorza Laty.
On nie wyeliminuje patologii i nadal w futbolu będą skorumpowani działacze, sędziowie, trenerzy i piłkarze. To wszystko trzeba wysadzić w powietrze, dopiero wtedy kibice mogliby odetchnąć pełną piersią. Niestety, ale ryba psuje się od głowy.
Dla reprezentacji nowy rok będzie nijaki, bo zostają jej wyłącznie mecze towarzyskie, czyli dla nas o "mistrzostw świata”, a dla innych o "pietruszkę”. Kluby natomiast znowu poodpadają w "eliminacjach eliminacji”.
Menedżer Daniel Weber w 2010 roku też nie wróży naszej piłce sukcesów. – Dopóki nie zostaną oddane nowe stadiony, to nic się nie zmieni – przekonuje.
– Nowe obiekty powinny przyciągnąć publiczność, inwestorów i większe pieniądze. W tej chwili drużyny nie grają nawet w swoich miastach. Proszę spojrzeć, co się dzieje na rynku transferów. Kluby ze środka tabeli zastygły w ruchu, a o wzmocnienia pytają tylko drużyny zagrożone spadkiem.
Bo dla Odry, Arki czy Piasta degradacja to pożegnanie się z pieniędzmi Canal Plus i katastrofa. Krok do przodu powinien nastąpić w 2011 roku.
– Myślę, że już drugie półrocze powinno być lepsze – prognozuje Kazimierz Węgrzyn, ekspert Canal Plus. – Już wtedy powinny być oddawane nowe stadiony. Będzie lepsza oprawa i należy postarać się o lepszy produkt.
Trzeba wyłożyć większe pieniądze, na lepszych, a co za tym idzie, droższych graczy. Nie ma ich u nas, to są za granicą. W ekstraklasie już teraz były fajne mecze, ale na brzydkich stadionach przechodziły niezauważone. Liczę też na kadrę, że trener Smuda zaszczepi coś pozytywnego w naszych reprezentantach.
– Budujmy stadiony, a będzie lepiej – dodaje Tomasz Brzyski. – Jesienią poziom ekstraklasy się wyrównał, ale wyłącznie w dół. Dziś już można wygrać z Legią, Wisłą czy Lechem, a kiedyś było to nie do pomyślenia. Jak do Wodzisławia przyjeżdżała Legia, to Odra modliła się, aby nie dostać pięciu goli.
Ja mam też swoje osobiste cele. Otrzymałem szansę od selekcjonera, więc chciałbym ją wykorzystać i zostać w kadrze na dłużej. Chciałbym za 12 miesięcy powiedzieć, że to był dobry rok – kończy wychowanek Lublinianki.