Efekt jest zawsze ten sam – sędzia przerywa mecz. Sprawa trafia do związku, a ten staje po stronie arbitra. Wydział Gier przyznaje walkowery, natomiast Wydział Dyscypliny karze zawodników bądź szkoleniowców. Bo to właśnie oni najczęściej podpadają panom z gwizdkiem.
Zdaniem gości, sędzia Przemysław Oniszczuk był w fatalnej dyspozycji. Jeden z kibiców nie wytrzymał, wbiegł na boisko i go kopnął. To nie pierwszy przypadek pretensji do Oniszczuka. W meczu Mazowsza Stężyca z Drzewcami pokazał piłkarzom gości aż dziewięć żółtych i dwie czerwone kartki.
Kolejna afera wybuchła parę dni później w Świdniku. W spotkaniu Świdniczanki z Wodnikiem Uścimów arbiter Przemysław Radzikowski wyrzucił z ławki rezerwowych dwóch działaczy gości, później starł się z jednym z piłkarzy Wodnika, by wreszcie dostać od tego ostatniego cios z pięści w twarz.
W ostatnim czasie mnóstwo pretensji do pracy sędziów zgłaszają też działacze drużyn z IV ligi. Burzę wywołały zwłaszcza mecze prowadzone przez Huberta Rippera z Lublina.
Żal mieli najpierw w Bełżycach, a tydzień później w Rejowcu Fabrycznym. Po tym pierwszym meczu sędzia wysłał do naszej redakcji specjalne oświadczenie, bo poczuł się skrzywdzony opiniami działaczy Unii.
Z kolei prezes Sparty, która przegrała mecz z Huraganem Międzyrzec Podlaski po rzucie karnym, powoli tracił cierpliwość. – Nie będę już nic mówił na temat pracy sędziów, bo po co mam się kopać z koniem – denerwuje się Robert Szokaluk.
– Jednak na swoim stadionie mamy monitoring i od wiosny, zamiast na trybuny, skieruję kamery na oba pola karne, aby nagrywać te kontrowersyjne sytuacje. Nie może być tak, że sędzia zbierający tyle złych opinii w jednym meczu, już za parę dni prowadzi następny i w dodatku związek nie wyznacza mu obserwatora – dodaje.
Wszystkich przeraża też fakt, że za jakiekolwiek słowa krytyki wobec arbitrów, zostają karani przez LZPN. – Tymczasem arbitrom nawet włos z głowy nie spadnie.
A przecież gdyby wykonywali swoją pracę sumiennie, to nikt nie miałby do nich pretensji i nie byłoby tych wszystkich sytuacji – mówi jeden z trenerów, który był już parę razy karany przez działaczy związku.