Świdniczanie obronili trofeum wywalczone przed rokiem. W finale turnieju w Bełżycach rozgromili gospodarzy z Unii aż 6:0. Dodatkowo królem strzelców imprezy został Paweł Pranagal.
W imprezie wystąpiły trzecioligowe Avia Świdnik i Stal Poniatowa oraz czwartoligowcy: Sparta Rejowiec Fabryczny i Unia Bełżyce. Każdy z klubów wystawił do gry po dwa zespoły.
Niespodzianki nie było. Turniej już po raz drugi z rzędu wygrała Avia, która w finale bez problemu pokonała Unię aż 6:0. Tym samym bełżyczanie po raz kolejny musieli obejść się smakiem. – Przyznam się, że nie pamiętam, czy kiedykolwiek wygraliśmy ten turniej – mówi Stanisław Wieczorkiewicz, prezes Unii.
Ale największym zaskoczeniem była tej soboty postawa Stali Poniatowa, która na turniej przyjechała pod wodzą nowego trenera Andrzeja Orzeszka, a także wzmocniona Karolem Strugiem i Tomaszem Prasnalem.
Na nic się to jednak zdało, bo poniatowianie odpadli z zawodów już po meczach fazy grupowej, spakowali manatki i szybko pojechali do domów nie czekając na końcowe rozstrzygnięcia.
Tymczasem kibice mieli na co popatrzeć, zwłaszcza w meczach finałowych, gdzie nie brakowało emocji. Najbardziej zacięte boje toczono w półfinałach. W pierwszym z nich zanosiło się na niespodziankę, bo Sparta I ogrywała w pewnym momencie Avię I 3:1. Ostatecznie skończyło się na remisie 3:3, zaś w karnych lepsi 2:1 byli świdniczanie (w ich składzie pojawił się testowany Andrzej Danielak z Orła Przeworsk).
Podobnie było w spotkaniu Unii II z Avią II. Gospodarze wygrali 1:0 po golu Piotra Gałkowskiego. Ale finał był już jednostronnym widowiskiem i po kilkudziesięciu minutach główne trofeum było już w rękach graczy ze Świdnika. Z rąk burmistrza Bełżyc Ryszarda Góry odebrał je kapitan zespołu Paweł Pranagal.
Piłkarz Avii miał zresztą okazję dwa razy uścisnąć rękę burmistrzowi, bo chwilę później dostał statuetkę dla króla strzelców imprezy. Pranagal zdobył bowiem sześć bramek, o jedną więcej niż Jacek Ziarkowski i Mateusz Adamiec ze Sparty.
Organizatorzy wybrali też najlepszego bramkarza turnieju, którym został Damian Szabat (Unia II) oraz zawodnika – Jacka Ziarkowskiego.
Zawody sędziowali lubelscy arbitrzy Andrzej Głowacki i Michał Złotnicki.
ROZMOWA Z Tomaszem Kamińskim, grającym trenerem Unii
– Liczyłem na to, że drugi zespół Unii zajdzie wyżej. Natomiast trzeba być zadowolonym, bo zajęliśmy drugie miejsce i to musi cieszyć.
• Czy poczyniłeś jakieś spostrzeżenia pod kątem przygotowań do rundy wiosennej?
– Nie, bo to był tylko przerywnik w ciężkiej pracy zimowej. Chodziło o to żeby chłopcy się rozerwali, bo przy tych temperaturach i śniegu nic nie jesteśmy w stanie zrobić na boisku. Została tylko hala i bieganie na bieżni. Taki turniej jest doskonałą odskocznią, potraktowaliśmy go czysto zabawowo.
• Zaskoczyła cię postawa Stali Poniatowa, która odpadła już po fazie grupowej?
– Tak, kluczowy był pierwszy mecz gdzie wygraliśmy ze Stalą 1:0, chociaż to ona miała przewagę.
• Czy Avia rzeczywiście była najlepszą drużyną tych zawodów?
– Tak, mówi to jej miejsce w trzeciej lidze, bo jest najwyżej sytuowanym zespołem spośród tych, które tu występowały. Myślę, że to odzwierciedla wszystko. Przegraliśmy z nimi pechowo 1:2 w grupie, ale w finale nie starczyło nam sił i ulegliśmy zdecydowanie.
• W Stali zagrał Karol Strug. Czy to oznacza jego pożegnanie z Bełżycami?
– Nie wiem. Chciałbym go zatrzymać, ale to nie będzie proste. Dowiedziałem się, że cena za niego wynosi 10 tys. zł. Szanuję Karola i na pewno jest wart dużych pieniędzy, ale nas na niego nie stać.
• A co z Dominikiem Pietrasem?
– Jest na tyle zdeterminowany, że wróci do Bełżyc. Chce grać u nas i myślę, że to wszystko ułoży się pozytywnie.
• To będą jedyne ruchy w kadrze Unii?
– Jeżeli nie zatrzymamy Karola, bo Poniatowa faktycznie postawi tak ostre warunki, to mam już na oku napastnika tego pokroju co Strug. Nazwiska nie podam. Jest to zawodnik z IV ligi, chce grać u nas i niedługo powinien pojawić się na treningu.
• Co będzie jeśli odejdzie też Rafał Samolej?
– Problem. Próbuję się przygotowywać na tyle ile mogę, ale nie jestem w stanie wypełnić luki po Rafale. Liczę, że tak sobie wszystko poukłada, że przynajmniej będzie na meczach. Bo nie stać nas żeby sprowadzić tego pokroju rozgrywającego co Rafał.
ROZMOWA Z Rafałem Samolejem, kapitanem Unii
– Ten mecz źle się dla nas rozpoczął. Dostaliśmy dwie bramki i przez to chyba uszło z nas powietrze. Emocje opadły, zabrakło nam sił. Później odkryliśmy się i skończyło się taką porażką.
• Czyli nikt nie był w stanie powstrzymać świdniczan?
– Na to wygląda. Szansę mogła mieć Stal Poniatowa, ale szybko odpadła z turnieju. Trochę pechowo, bo przegrali jedną bramką z nami, a potem z Avią. Grali dobrą piłkę, najlepszą w meczach grupowych, ale nie mieli szczęścia.
• Jak oceniasz występ Sparty Rejowiec, waszego ligowego rywala?
– Pozytywnie. Wywalczyli trzecie miejsce, choć początek tego nie zapowiadał, bo pierwsze mecze w grupie przegrali. Najwięcej krwi napsuli w półfinale Avii.
• Do was też nie można mieć pretensji.
– Wszystko było dobrze oprócz tego finału. Ale widać, że w porównaniu z rundą jesienną nic się u nas nie zmieniło. Dalej stanowimy zgrany zespół.
• Co to znaczy w kontekście rundy wiosennej w IV lidze?
– Będziemy chcieli wygrywać jak najwięcej meczów i zobaczymy co z tego wyjdzie. Może na 40-lecie klubu pokusimy się o awans do III ligi. Chociaż nic na siłę.
• Jak widzisz swoją przyszłość w Unii?
– Jeśli dostanę się do szkoły policyjnej to będę zmuszony odpuścić tę rundę. A później spróbuję sobie poukładać obowiązki tak żeby móc grać. Na razie czekam na terminy przyjęć do policji. Ostateczną decyzję podejmę tuż przed startem rundy.