To był najdłuższy mecz w historii Górnika. Zaczął się w sobotę o godz. 19, a zakończył następnego dnia w południe. Wszystko z powodu awarii oświetlenia. Niestety spotkanie zakończyło się tylko remisem, ale z podziału punktów i tak bardziej zadowoleni powinni być gospodarze.
Sobotnie spotkanie był dopiero pierwszym wiosną przed własną publicznością. Dlatego wiele obiecywano sobie po tym występie. Kibice gości także, których z drugiego końca Polski najpierw przyjechało trzech, a potem dołączyło jeszcze dwóch. I o dziwo to oni mieli więcej powodów do radości. Kilka razy zawrzało pod bramką Jakuba Wierzchowskiego, a najgroźniejszy w ekipie przyjezdnych był Mouhamadou Traore, zimą testowany w Łęcznej.
Górnik natomiast po raz pierwszy zagroził GKP w 24 min. Rajd lewą stroną przeprowadził Sławomir Nazaruk, a Jakubowi Grzegorzewskiemu zabrakło centymetrów, aby "szczupakiem” sięgnąć piłki. To był wyjątek, ponieważ przed przerwą miejscowi mieli problem z utrzymaniem się przy piłce, rozegraniem jej i narzuceniem własnego stylu. Rozczarowaniem była postawa drugiej linii, a jedynym plusem walka i zaangażowanie, czyli elementy, których zabrakło w Ząbkach.
W 23 serii "zielono-czarni” mieli też szczęście i Jakuba Wierzchowskiego w bramce. W 44 min Mateusz Piątkowski wyprzedził Pawła Tomczyka, przebiegł z piłką od połowy, ale w pojedynku z bramkarzem gospodarzy poległ w próbie nerwów.
Druga połowa rozpoczęła się w niedzielę o godz. 11, już przy świetle dziennym. I znowu aktywny był Traore. W odpowiedzi Grzegorz Szymanek i Kamil Witkowski nie wykorzystali dogodnych okazji.
Prawdziwe kłopoty łęcznian zaczęły się w 73 min, kiedy drugą żółtą kartkę, po niepotrzebnym faulu na środku boiska, ujrzał Szymanek. W dodatku kilka minut potem piłkę stracił Piotr Karwan, co skrzętnie wykorzystał Traore, pokonując Wierzchowskiego w sytuacji sam na sam. - Ta bramka powinna paść już dzień wcześniej - skomentowano na trybunach.
Honor udało się uratować w 88 min. Po wrzutce Nazaruka Witkowski z najbliższej odległości wpakował futbolówkę do siatki, ale i tak zespół Wojciecha Stawowego żegnały gwizdy.
Górnik Łęczna - GKP Gorzów Wielkopolski 1:1 (0:0)
0:1 - Traore (79), 1:1 - Witkowski (88).
SKŁADY
Górnik: Wierzchowski - Tomczyk, Nikitović, Karwan, Kazimierczak (46 Radwański) - Bartoszewicz (86 Bugała), Niżnik, Szymanek - Nazaruk, Grzegorzewski (46 Witkowski), Nakoulma.
GKP: Janukiewicz - Truszczyński, Obem, Jakosz, Łuszkiewicz - Cieciura, (86 Szałas) Sawala, Sing, Maliszewski - Drozdowicz (15 Piątkowski, 74 Sunday), Traore.
Żółte kartki: Szymanek, Bartoszewicz - Truszczyński. Czerwona kartka: Szymanek w 73 za dwie żółte. Sędziował: Szymon Marciniak (Płock). Widzów: 2500.