Ten remis nie krzywdzi żadnego z zespołów. Łodzianie byli faworytem, ale to nie oznacza, że zostaliśmy zmuszeni do obrony Częstochowy– skomentował remis z liderem trener Górnika Tadeusz Łapa. Mimo to podział punktów na stadionie Widzewa należy uznać za duże zaskoczenie i sukces gości.
– Powiedziałem kilka mocniejszych słów, aby zdenerwować swoich zawodników i wywołać w nich złość, którą potem będzie widać na boisku. Chciałem ich umotywować, powiedzieć, iż wcale nie są słabi. Mam nadzieję, że moje słowa wzięli sobie do serca.
Dla kilku zawodników była to też okazja, aby udowodnić, że zależy im na dalszym pobycie w Łęcznej. Bo nikt już nie robi tajemnicy, że zimą dojdzie do wietrzenia kadry. I z szansy tej skorzystał między innymi Krzysztof Radwański, który na lewej obronie zastąpił chorego Krzysztofa Kazimierczaka. – Zaskoczył mnie pozytywnie – nie kryje Łapa. – Adrian Budka nie pograł sobie na tej stronie, jego dośrodkowania zostały zastopowane.
Ale nie była to jedyna wymuszona zmiana. Na środku obrony, z opaską kapitańską, tym razem wyszedł Radosław Bartoszewicz. W piątek w obu rolach zastąpił Veljko Nikitovicia, któremu zmarła mama. Natomiast na środku pomocy wystąpili dwaj przyjaciele: Dawid Sołdecki i Łukasz Stefaniuk. – Obaj mieli defensywne zadania, choć początek w ich wykonaniu nie był dobry. Stąd już po 10 minutach nakazałem rozgrzewanie się Rafałowi Niżnikowi – dodaje szkoleniowiec.
– Jednak w miarę upływu czasu zaczęli się rozkręcać. Potem zdjąłem "Sołdka”, ponieważ podkręcił staw skokowy. Po meczu dowiedziałem się również, że nie był całkiem zdrowy i w efekcie w sobotę wylądował w łóżku z anginą ropną.
Jakby tego było mało, w bramce musiał stanąć Jakub Giertl, też w ubiegłym tygodniu walczący z infekcją. Mimo to Słowak bronił umiejętnie i miał przy tym dużo szczęścia. Po strzałach Dudu i Mindaugasa Panki piłka trafiała w słupki, a Piotr Grzelczak kopnął w poprzeczkę. – Ale my też mieliśmy swoje szanse. Gole mogli zdobyć Janusz Surdykowski i Rafał Niżnik, a w najlepszej sytuacji znalazł się Grzegorz Szymanek.
Już nawet wszyscy podskoczyliśmy do góry. Niestety, minimalnie chybił. Nie udało się w Łodzi, to może teraz wyjdzie z KSZO. Od tego spotkania będzie dużo zależało. W jakich nastrojach spędzimy zimę i także jakie nastąpią zmiany. Zwycięstwo może dużo poprawić – wybiegł w przyszłość Łapa.
Czy ewentualna wygrana zachowa status quo na ławce szkoleniowej? Oby, chociaż od niedawna pojawiają się spekulacje, że do Łęcznej mogą trafić Władysław Łach lub Ryszard Wieczorek.
– W meczu z Widzewem trener Łapa pokazał się z bardzo dobrej strony, taktycznie rozpracował rywala i pomimo kłopotów kadrowych odpowiednio zbudował zespół – chwali prezes Piotruk. – Ale czas na analizę i podejmowanie decyzji przyjedzie za kilka dni. Teraz skupiamy się na meczu z KSZO. Dlatego chciałbym zaprosić na stadion kibiców, aby byli naszym dwunastym zawodnikiem i pomogli udanie zakończyć rok. A o jednej zmianie mogę poinformować już teraz – na wiosnę będziemy grali u siebie w soboty i przy sztucznym oświetleniu.