ROZMOWA Z Piotrem Rzepką, szkoleniowcem GKS Bogdanka
– Tu nie ma co się otrząsać, bo to był taki mecz, którego nie mieliśmy prawa przegrać ani zremisować. Oni, choć strzelili trzy gole, nie stworzyli przecież ani jednej dogodnej sytuacji, a my mieliśmy ich całe mnóstwo. Jedyny argument Kolejarza to Maciej Kowalczyk. Ale co z tego, skoro wszyscy wiedzieli jak trzeba zagrać, żeby go zatrzymać, a na boisku zrobili wszystko na odwrót. Takiemu piłkarzowi nie można zostawić pół metra wolnego miejsca, a w meczu z nami miał jeszcze dodatkowo trochę szczęścia, bo pierwszy gol padł przecież po rykoszecie. Mimo wszystko nie może być tak, że na tym poziomie jeden zawodnik decyduje o wyniku.
• Co się dzieje z Michałem Zuberem? W tym sezonie nie przypomina zawodnika, który przed rokiem błyszczał na pierwszoligowych boiskach.
– Przechodzi wahania formy, jak większość młodzieżowców. On chce grać tylko do przodu, a tak nie można w pierwszej lidze. Musi sam nakładać sobie więcej zadań defensywnych i mądrzej gospodarować siłami. Do tego wszystkiego doszła jeszcze kontuzja, jaką miał na początku sezonu. Niby wszystko było już dobrze, ale później znowu zaczęło go boleć i tak do końca nie doszedł jeszcze do siebie.
• W sobotę do pańskiej dyspozycji będą na szczęście Bartosz Wiązowski i Michał Paluch.
– W środę nie mogli zagrać, bo na początku tygodnia pisali matury. Cieszę się, że wracają, bo to w tej chwili nasi najlepiej dysponowani młodzieżowcy. Ich powrót nic jednak nie da, jeśli znowu przegramy spotkanie w głowach. Nie możemy bać się rywali, tak jak przestraszyliśmy się Kowalczyka. A Zawisza ma przecież Pawła Abbota, równie doświadczonego napastnika.
• Jaki ma pan pomysł na bydgoszczan?
– Zawisza to taki Manchester City pierwszej ligi polskiej, ale my lubimy grać z teoretycznie silniejszymi rywalami. Niejednokrotnie udowadnialiśmy już, że wiele im nie ustępujemy. Najważniejsze, żeby chłopcy zapomnieli o spotkaniu w Stróżach.
• Nie mieliście wiele czasu na odpoczynek.
– Część zawodników jest poobijana, wszyscy są zmęczeni, bo graliśmy przy 28 stopniach Celsjusza. W tej chwili to nie jest jednak najważniejsze. Musimy zebrać się do kupy i wierzyć, że dobra gra da nam punkty. Ich zdobycie jest obecnie najważniejsze, bo dwa dni po meczu nikt nie będzie pamiętał stylu, tylko sam wynik.