Kibice, którzy 15 sierpnia odwiedzą stadion przy Al. Jana Pawła II trochę się zdziwią. W pierwszym, rozgrywanym w Łęcznej spotkaniu sezonu, mogą nie rozpoznawać zawodników ulubionego zespołu.
Z odejściem większości piłkarzy fani zdążyli się już pogodzić, strata Pielorza jest dla nich kolejnym ciosem. 29-latek przyszedł do Łęcznej dwanaście miesięcy temu i okazał się sporym wzmocnieniem. Miał pewne miejsce w pierwszym składzie i był najrówniej grającym obrońcą "zielono-czarnych”.
Z podstawowej wiosną linii defensywy, którą tworzyli: Pielorz, Borovicanin, Magdoń i Dawid Sołdecki został tylko ten ostatni, ale w zbliżającym się sezonie najprawdopodobniej będzie grał w pomocy. Trener Piotr Rzepka musi więc poukładać obronę od nowa.
– Nie ma tragedii. Zostali przecież Mateusz Pielach oraz Marcin Kalkowski, dojdą Grzegorz Wojdyga, Tomasz Midzierski, Michael Łukasiewicz i pewnie ktoś jeszcze, więc na pewno jakoś uda się to wszystko zespolić – twierdzi szkoleniowiec.
Przebudowa obrony to nie jedyny problem trenera "zielono-czarnych”. Po raz kolejny musi wykreować zawodnika, który weźmie na swoje barki ciężar zdobywania goli. Wcześniej cel udawało się realizować bez zarzutu. Jesienią skutecznością błysnął Nildo, a wiosną Wojciech Łuczak. Obu nie ma już w Łęcznej, więc Rzepka znowu będzie musiał wyciągnąć królika z kapelusza.
– Został przecież Tomas Pesir, choć nie jest typowym egzekutorem potrafi przecież strzelać gole. Może wszystkich zaskoczą Dawid Sołdecki albo testowany Maciej Ropiejko, który zdobywał sporo bramek w trzeciej lidze – zastanawia się Rzepka.
Zmiany mogą nastąpić też w sztabie szkoleniowym. W klubie na pewno zostaną kierownik Sławomir Nazaruk oraz trener bramkarzy Jakub Wierzchowski, który nie będzie już jednak łączył szkolenia kolegów z funkcją trzeciego golkipera. Odejść może Andrzej Jasiński.
– Nie chciałbym wyrokować, ale w tej plotce jest ziarnko prawdy. W poniedziałek odbędą się decydujące rozmowy, wtedy będę mądrzejszy – twierdzi asystent Rzepki.