FOT. ARCHIWUM
ROZMOWA Z Modestem Boguszewskim, byłym reprezentantem Polski, byłym piłkarzem i trenerem Motoru Lublin
- W dzisiejszych czasach dużo łatwiej jest awansować do mistrzostw Europy...
– To prawda. Byłem przy reprezentacji Polski podczas eliminacji do Euro 1988. Wtedy z awansu cieszyli się tylko zwycięzcy grup. Dodatkowo miejsce miał jeszcze gospodarz. W sumie na mistrzostwach było tylko ośmiu uczestników. Teraz mamy aż 24 drużyny, chyba trudniej dostać się do mistrzostw świata.
- Udało się zagrać w tych eliminacjach?
– Niestety, ostatecznie nic z tego nie wyszło z powodu kontuzji. Szkoda, bo już szykowałem się do występu z Holandią. Byłem nawet przewidziany do krycia Ruuda Gullita. Ostatecznie „zajął” się nim Waldemar Prusik i niestety przegraliśmy 0:2. A trzeba pamiętać, że w pierwszym meczu wywalczyliśmy remis w Rotterdamie 1:1. Później byłem jeszcze wśród rezerwowych podczas spotkania z Cyprem. Świeżo po kontuzji znowu nie pojawiłem się jednak na boisku. Cieszę się jednak, że mogłem być przy tej kadrze, to niezapomniane doświadczenie.
- Holandia miała wówczas dużo lepszych piłkarzy. Teraz nawet nie ma ich we Francji...
– „Pomarańczowi” mieli wtedy świetną drużynę. Oprócz Gullita byli przecież Marco van Basten i chociażby Ronald Koeman. Naprawdę grała niesamowitą piłkę, a my potrafiliśmy im się przeciwstawić. Brak Holandii, to dla mnie olbrzymia niespodzianka. Zwłaszcza, że tyle drużyn występuje przecież podczas tego turnieju.
- Kto w ogóle jest dla pana faworytem Euro?
– Dla mnie w tym roku nie ma wielkiego faworyta. Są Niemcy, Francja i może Anglia? Drużyna Joachima Loewa nie gra jednak tak dobrze, jak wcześniej. Trzeba jednak pamiętać, że to drużyna turniejowa. Nawet, jak nie idzie potrafi przejść do kolejnej rundy. Francja gra u siebie i największym wyzwaniem będzie dla nich udźwignięcie presji. Anglia ma ciekawą drużynę i może w końcu po latach posuchy się przebudzą. Uważam, że spore szanse, żeby powalczyć o medale mają średniacy. W tym gronie jest także reprezentacja Polski. Przy korzystnym zbiegu okoliczności wszystko może się zdarzyć.
- Celem minimum dla biało-czerwonych jest wyjście z grupy?
– Zdecydowanie tak. Awans uzyskają praktycznie po trzy zespoły z grupy, więc nie wyobrażam sobie, żeby zabrakło nam w tym gronie. Co będzie dalej? Trudno powiedzieć. Trzeba złapać rytm turniejowy i wtedy może być naprawdę dobrze. Mamy przecież więcej niż solidny kręgosłup drużyny.
- W sumie zagrał pan dwa mecze z orzełkiem na piersi, ale było też sporo występów w młodzieżówce...
– To prawda. Brałem nawet udział w Młodzieżowych Mistrzostwach Europy w RFN, które odbyły się w 1981 roku. Doszliśmy nawet do finału, ale tam musieliśmy uznać wyższość gospodarzy po porażce 0:1. Nasz występ oglądało wówczas niemal 60 tysięcy ludzi.
- A co obecnie porabia Modest Boguszewski? Szykuje się pan do powrotu na ławkę trenerską?
– Prawdę mówiąc ostatnio sporo odpoczywałem i chciałbym wrócić do piłki. Gdyby pojawiły się jakieś propozycje, to na pewno bym skorzystał. Po reformie w III lidze bardzo ciekawie powinno być w naszej IV lidze, bo kilka mocnych drużyn w niej wyląduje. Czekamy jeszcze na rozstrzygnięcia w barażu Motoru, żeby poznać los Lublinianki. Telefon dawno nie dzwonił, ale może w lecie pojawi się jakaś ciekawa oferta.