Trzysta osiemdziesiąt osiem minut czekali polscy kibice na gola "biało-czerwonych”. W środę w Bydgoszczy ponura seria wreszcie została zakończona. Bramkę rywali odczarował Maciej Rybus. To wystarczyło, aby pokonać Kanadyjczyków.
A potem nasi reprezentacji w czterech kolejnych meczach nie mieli żadnych powodów do radości. Nie dość, że przegrywali, to czyste konto udało się zachować golkiperom Słowenii, Czech, Słowacji i Rumunii.
W Bydgoszczy podopieczni Franciszka Smudy, którzy wyszli w przemeblowanym składzie, wystąpili już na lepszym boisku, niż przy Łazienkowskiej. Jednak nie od razu złapali odpowiedni rytm.
W ich grze było sporo niedokładności, prostych błędów i strat piłki. Ale nie można się temu dziwić, bo w kadrze pojawiło się wielu nowych zawodników, potrzebujących czasu, aby się zrozumieć.
Sygnał do bardziej zdecydowanych ataków gospodarze otrzymali w 16 min, kiedy groźnie z dystansu uderzył Dariusz Dudka. A za chwilę bliski odebrania piłki bramkarzowi był Robert Lewandowski. Trzecia próba, w 18 min, przyniosła już powodzenie.
Dośrodkowaniem z lewej strony popisał się Ludovic Obraniak, piłkę głową zgrał Kamil Kosowski, a Maciej Rybus "obrócił się z obrońcą na plecach” i pięknie pokonał Larsa Hirschfelda. A przecież 20-latek dopiero w sobotę zadebiutował w reprezentacji. Zawodnik Legii błysnął ponownie w 25 min, kiedy przeprowadził rajd przez pół boiska i kopnął płasko obok słupka.
Potem niebezpiecznie zrobiło się na przedpolu Polaków, co było efektem nieudolnej i niepewnej postawy w obronie. Najpierw centra Jaime'a Petersa mogła zaskoczyć Tomasza Kuszczaka, a za moment Tomasz Radzinski próbował wykorzystać złą interwencję Jakuba Rzeźniczaka.
W 36 min jeszcze raz zrobiło się gorąco, bo Kuszczak został w bramce zamiast szybko ruszyć do Roba Frieda. Pierwszą część zakończyła sytuacja sam na sam Lewandowskiego, którego w ostatniej chwili wślizgiem zablokował Dejan Jakovic.
Po zmianie stron Smuda zaczął sukcesywnie wprowadzać kolejnych zawodników, jednak nie przeszkodziło to Polakom w kontrolowaniu spotkania. Kilka razy udanie interweniował Hirschfeld, a tuż przed końcem dopisało mu szczęścia, bo Jakub Małecki trafił w słupek.
Znacznie mniej pracy miał natomiast rezerwowy Wojciech Szczęsny, któremu w 59 min pomógł Maciej Sadlok, blokując uderzenie Radzinskiego.
Polska – Kanada 1:0 (1:0)
1:0 – Maciej Rybus (18)
SKŁADY
Polska: Kuszczak (46 Szczęsny) – Rzeźniczak (65 Kowalczyk), Żewłakow, Sadlok, S. Gancarczyk – Peszko, Dudka, Obraniak (88 Małecki), Rybus (78 Majewski), Kosowski (69 J. Gancarczyk) – R. Lewandowski.
Kanada: Hirschfeld – Stalteri, Jakovic, McKenna, Klukowski – Peters, Hutchinson, De Guzman, De Jong (70 Simpson) – Friend (64 Jackson), Radzinski (84 Hume).
Żółte kartki: Peszko – Simpson. Sędziował: Lars Christoffersen (Dania). Widzów: 10 000.