ROZMOWA Z Sergiuszem Prusakiem, bramkarzem Górnika Łęczna
– Można tak powiedzieć, ale zła karta musi się w końcu odwrócić. Te mecze na wyjazdach gramy przecież bardzo dobre, jest futbol ładny dla oka, są świetne sytuacje, nawet po pięć, sześć w meczu, a punktów nie ma. W Bielsku-Białej prowadziliśmy grę przez 80 minut, a rywalom wystarczyła jedna sytuacja.
Spotkanie z Podbeskidziem było już kolejnym, w którym straciliście punkty, mimo że wcześniej zdecydowanie dominowaliście na boisku.
– Śląsk i Cracovia w przekroju całego meczu stworzyły więcej dogodnych sytuacji niż Podbeskidzie, które całkowicie zepchnęliśmy do defensywy. Dlatego tak, jak po poprzednich meczach mogliśmy być źli, że te punkty nam uciekły, tak teraz jesteśmy wściekli. Zasłużyliśmy na trzy punkty, jeden byłby niezły, a wróciliśmy do domu z pustymi rękoma.
Znów zawiodła skuteczność, czyli ten element na który zwracaliście szczególną uwagę w przerwie na mecze reprezentacji.
– To prawda, w poprzednim tygodniu trenerzy położyli nacisk na treningi strzeleckie, ale mecz to mecz, wiadomo, że trening nie zastąpi normalnej akcji, gdzie często spada piłka sytuacja i trzeba to wykorzystać. Drzemią w nas olbrzymie rezerwy i nie ma co zganiać, że nie strzelił Hasani czy ktoś inny. Jesteśmy jednym zespołem, jako zespół wygrywamy i jako zespół przegrywamy. Teraz musimy wspólnie podnieść się po tej porażce.
Dla bramkarza takie spotkanie, w którym marznie przez większość czasu, a nagle musi się wykazać to nie jest chyba łatwa sprawa?
– Na pewno tak, ale uważam, że przy bramce Demjana byłem bez szans. Uderzenie było bardzo precyzyjne, piłka poszła jeszcze po słupku. Więcej szans, żeby się wykazać miałem w końcówce, bo dopiero wtedy, gdy wszystkie siły rzuciliśmy do ataku, Podbeskidzie stworzyło sobie dwie czy trzy lepsze sytuacje.
Gdyby policzyć wszystkie punkty, które wymknęły się wam w końcówkach meczów, bylibyście w górnej połowie tabeli z niewielką stratą do ścisłej czołówki.
– Taka jest piłka, ale wystarczy już tego frycowego. Jesteśmy beniaminkiem, ale mamy w składzie wielu doświadczonych zawodników. Takie wpadki jak ostatnio nie mają prawa nam się więcej zdarzyć.
Rywale na dnie tabeli zdają się przebudzać, zapunktowały zarówno Zawisza, jak i Korona. Dla was to chyba sygnał do tego, że trzeba jeszcze mocniej powalczyć o tę grupę mistrzowską, bo w spadkowej wszystko może się później zdarzyć.
– Najważniejsze, żeby złapać serię dobrych meczów. Wygrać dwa czy trzy razy pod rząd. Wtedy odbijemy się do góry i złapiemy wiatr w żagle. Ale nie będzie łatwo, bo mamy teraz taką sytuację, że na cztery mecze, trzy gramy na wyjeździe.
Teraz przed wami bardzo trudne spotkania, z Lechem na wyjeździe i Lechią u siebie. O punkty nie będzie łatwo.
– Już w meczu ze Śląskiem pokazaliśmy, że w meczu z tymi teoretycznie mocniejszymi rywalami potrafimy grać. Na pewno nie przestraszymy się Lecha ani Lechii, ja uważam nawet, że to będą dla nas łatwiejsze mecze niż choćby z Koroną Kielce.