ROZMOWA z Sergiuszem Prusakiem, bramkarzem GKS Bogdanka Łęczna
– Na zdjęciu, które zrobiliśmy już w Łęcznej, widać, że może być pęknięta kość strzałkowa. Jeśli to się potwierdzi, może dla mnie oznaczać koniec rundy. Będę potrzebował sześciotygodniowej przerwy w treningach. Ale za tydzień zrobimy jeszcze jedno zdjęcie i wtedy będzie już stuprocentowa pewność.
• Jak doszło do tej kontuzji?
– W drugiej połowie jeden z zawodników Pogoni, był to chyba Mikołaj Lebedyński, wypuścił za daleko piłkę, a ja miałem ją już niemal w rękach. Niestety, zaatakował wślizgiem i władował mi się w nogę.
• Mimo to dograł pan do ostatniego gwizdka. Choć Jakub Wierzchowski już zaczął się rozgrzewać.
– Sam nie wiem, jak wytrwałem. To była chyba adrenalina. Swoje zrobili też szczecińscy kibice, którzy zaczęli gwizdać. Jednak ja nie symulowałem. Masażyści zmrozili mi nogę i zmiana nie była potrzebna. Na boisku nie czułem tego bólu. Dopiero kiedy zeszliśmy do szatni i chciałem zdjąć buta, żeby wziąć prysznic, poczułem, że będą kłopoty. Nie mogłem nawet ustać na nodze.
• I pojechaliście do szpitala.
– Tak, została wezwana karetka. Jednak badanie USG nie wykazało niczego niepokojącego, tylko mocne stłuczenie. Dlatego sądziłem, że wszystko "rozejdzie się po kościach”. Niestety przez całe święta noga wciąż mnie bolała. Dlatego doktor Krzysztof Bojarski zrobił kolejne prześwietlenie i na zdjęciu zobaczył przerwę. Skonsultował się jeszcze z innymi ortopedami i teraz musimy kilka dni poczekać. Na razie biorę zabiegi. Resztę ma zrobić czas.
• Poświęcenie w Szczecinie zdało się na nic, mecz zakończył się remisem.
– A przecież prowadziliśmy 3:1 i mieliśmy przewagę jednego zawodnika. Trudno to pojąć. Dla mnie wynik spotkania z Pogonią jest jak porażka. Nie wiem, dlaczego do tego dopuściliśmy. Może niepotrzebnie się cofnęliśmy i zbyt szybko pozbywaliśmy się piłki? Gdy gospodarze strzelili drugiego gola, pomimo osłabienia poczuli swoją szansę. I zdołali ją wykorzystać. Ten wynik może ciążyć na psychice, dlatego teraz z Dolcanem Ząbki trzeba koniecznie się przełamać.
• Można zapytać: z kim jak nie z Dolcanem?
– To tylko pozory, choć ten zespół jest już niemal obiema nogami w drugiej lidze. Oni nie maja już nic do stracenia, więc mogą zagrać na luzie. My natomiast od pięciu kolejek nie potrafimy odnieść zwycięstwa. Czas to zmienić.
• W tym sezonie zdominował pan rywalizację w bramce. Wiosną Jakub Wierzchowski i Jakub Giertl siedzieli najwyżej na ławce rezerwowych.
– Raczej nie martwiłbym się o ich dyspozycję, obaj są przygotowani, aby w każdej chwili stanąć między słupkami. Kuba Giertl broni w zespole rezerw, a Kuba Wierzchowski pokazuje wysoką dyspozycję podczas treningów.
• Oglądanie meczu z trybun może być stresujące. Przecież strefa spadkowa oddalona jest tylko o pięć "oczek”.
– Ale i tak przyjdę w sobotę na mecz, żeby trzymać kciuki za chłopaków. Chociaż z Pogonią straciliśmy dwa punkty, to jednak potrafiliśmy strzelić trzy gole na wyjeździe. I one powinny dodać nam pewności siebie oraz dodatkowo zmobilizować. Poza tym "ciul” z nogą, najważniejsze są punkty.