Trener polskiej reprezentacji uwielbia zaskakiwać i ze wszystkiego robić sekrety. Wczoraj biało-czerwoni mieli rozegrać ostatni mecz kontrolny w Salzgitter, z reprezentacją tego miasta. Na trybunach mieli zasiąść kibice, mieli być dziennikarze i transmisja telewizyjna. Zaczęto już nawet sprzedawać bilety. Jednak w ostatniej chwili Paweł Janas uznał, że nie zgadza się na udział publiczności, kamer i żurnalistów.
To nie pierwszy rozdział tajemnic „Janosika” i pewnie nie ostatni. Gorzej, że cierpią na tym kibice, którym trudno przekazywać wyczerpujące w szczegółach informacje. Bo trudno mówić o czymś, czego nie da się zobaczyć, porównać i ocenić. A jedynym źródłem wiedzy pozostają Michał Olszański lub Henryk Apostel. Fatalnie, że na własnej skórze odczuwają to fani, którzy jadą setki kilometrów, aby zdobyć autograf, zrobić sobie zdjęcie z idolem, czy choćby popatrzeć na Jacka Bąka lub Grzegorza Rasiaka. Wśród nich jest sporo takich, którzy od wielu lat nie byli w kraju. A przecież nawet w Niemczech nie ma takich porządków. Dlatego więcej za polską reprezentacją już nie pojadą. Pewnie zrozumieli, że biało-czerwoni grają tylko dla Michała Listkiewicza, Pawła Janasa czy premiera. A nie dla wszystkich Polaków!
Co ma do ukrycia Paweł Janas? Najpierw, nawet przed swoimi współpracownikami, zataił skład kadry na mistrzostwa świata. Teraz znowu szukuje jakieś sensacje?! Tych nam raczej wystarczy. Niespodzianki, ale wyłącznie pozytywne, w postaci zwycięstw i goli, trener niech zatrzyma już na mistrzostwa świata.
Cieszmy się, że mundial jest w Niemczech – przynajmniej kibice zostaną wpuszczeni na trybuny. Janas nie ma tu nic do powiedzenia. Bo kiedy Polska otrzyma organizację mistrzostw Europy w 2012, tak fajnie już być musi. Przecież Janas w dalszym ciągu może być selekcjonerem i kto wie, co wtedy strzeli mu do głowy.