Pomimo wielu problemów Mirosław Jabłoński nie traci dobrego nastroju. W środę jego podopieczni zakończyli przygodę z Pucharem Polski, przegrywając Wigrami Suwałki. Jutro natomiast w Łodzi w składzie Górnika zabraknie kilku kontuzjowanych zawodników.
Ale kłopoty litewskiego pomocnika to tylko czubek góry lodowej. Ostatnio z różnego rodzaju problemami zdrowotnymi borykali się Dejan Miloseski, Jakub Wierzchowski, Grzegorz Szymanek, Sławomir Nazaruk, Kamil Stachyra oraz Paweł Magdoń. Trener Górnika robi jednak dobrą minę.
– Nie panikujmy – pociesza Mirosław Jabłoński. – Po urazie Dejana nie ma już śladu, a Kuba Wierzchowski, choć nie będzie gotowy do gry na sto procent, to najprawdopodobniej znajdzie się w kadrze meczowej. Bardziej skomplikowana jest sytuacja Grześka i Sławka. W ich przypadku decyzję o ewentualnym występie podejmiemy dopiero przed samym spotkaniem – dodaje.
Bez względu na kłopoty zdrowotne kolegów miejsce w podstawowej jedenastce zachowają raczej Adrian Paluchowski i Brazylijczyk Nildo, którzy nie imponują skutecznością. – Spokojnie, jeżeli chodzi o tych dwóch chłopaków to jestem dobrej myśli. W swoich poprzednich klubach pokazali już, że potrafią strzelać bramki. Wierzę, że i u nas wreszcie się przełamią. Zresztą, nie mam wyboru, muszę na nich stawiać – dodaje Jabłoński.
Wśród piłkarzy Górnika panuje pełna mobilizacja. – Porażka z Wigrami nieco sprowadziła nas na ziemię. Mimo to atmosfera w zespole cały czas jest bardzo dobra – mówi Sławomir Nazaruk, pomocnik "zielono-czarnych”.
– W Łodzi na pewno zagramy o pełną pulę, choć i remis nie byłby pewnie zły. Z doświadczenia wiem jednak, że jeśli chcemy osiągnąć korzystny rezultat, to nie możemy się wyłącznie bronić – dodaje.
– ŁKS mamy bardzo dobrze rozpracowany. W piątek mieliśmy odprawę i chłopcy poznali wszystkie plusy i minusy łódzkiego zespołu. Gdyby o końcowym zwycięstwie decydowało jedynie rozpracowanie rywala, to moglibyśmy dopisać sobie już trzy punkty – kończy optymistycznie Jabłoński.