Trzy tygodnie trwała przerwa w rozgrywkach pierwszej ligi. Kto wykorzystał ją najlepiej? – Po takim okresie forma każdego zespołu stanowi jakąś niewiadomą – twierdzi trener Górnika Tadeusz Łapa.
Ale z jednej strony słabe wyniki w pierwszej lidze, a z drugiej świetne w Pucharze Polski. "Portowcy” są już w półfinale tych rozgrywek, w którym w pierwszym meczu zremisowali 1:1 z Ruchem w Chorzowie. I teraz wystarczy im tylko bezbramkowy rezultat na własnym stadionie, aby wejść do finału.
Przed sezonem w Szczecinie raczej nikt nie marzył o ekstraklasie, a celem podstawowym było bezpieczne miejsce w środku tabeli. Jednak świetna jesień sprawiła, że apetyty w mieście szybko zostały rozbudzone. Niestety transfery dokonane zimą nie okazały się na razie wielkim wzmocnieniem.
Pogoń zaczęła trwonić punkty i to z drużynami z dolnych rejonów tabeli. Na zespół Piotra Mandrysza spadła krytyka, zarzucająca mu brak zaangażowania, mobilizacji i walki, czyli grzechy podstawowe.
W sobotę w Łęcznej "Portowcy” zagrają bez napastników Piotra Dziuby i Piotra Prędoty, leczących urazy oraz pauzującego za żółte kartki obrońcy Marcina Nowaka. Kłopoty zdrowotne miał także ostatnio inny defensor – Krzysztof Hrymowicz.
Dłuższa lista nieobecnych jest po stronie gospodarzy. Zabraknie Nildo, Piotra Bronowickiego, Dawida Sołdeckiego, Kamila Oziemczuka, Kamila Stachyry oraz odpoczywającego za kartki Adriana Bartkowiaka.
Ale problemy ze zdrowiem mieli również niedawno Grzegorz Bronowicki, Krzysztof Kazimierczak, Veljko Nikitović i Prejuce Nakoulma, a chory na anginę był jeszcze Jakub Wierzchowski.
– Jednak każdy z nich będzie już do mojej dyspozycji – twierdzi Tadeusz Łapa.
– Przypominam sobie, że dotychczasowe spotkania z Pogonią u nas zawsze obfitowały w dramaturgię. Przed nami ciężki mecz, ale też bardzo atrakcyjny. Mam nadzieję, że wydłużmy serię zwycięstw do trzech.