Patrząc na tabelę, wiosną Górnik nie grał jeszcze z tak silnym zespołem. Sandecja, po 24 kolejkach, zajmuje trzecią pozycję i ma realne szanse na awans do ekstraklasy. A przecież zespół z Nowego Sącza to beniaminek w pierwszej lidze.
Wcześniej Sandecja dwukrotnie występowała na zapleczu ekstraklasy i za każdym, po jednym sezonie, spadała. Za trzecim razem już jej to nie grozi, więc śmiało można powiedzieć, bez względu na końcowy razultat, że będzie to najlepszy wynik w jej historii.
Zresztą, żyje tym całe miasto. Podczas ostatniego spotkania z Górnikiem Zabrze, wygranego 2:1 i okrzykniętego największym wydarzeniem w dziejach Sandecji, na trybunach zasiadło siedem tysięcy widzów. Zapanowała moda na piłkę nożną i w Nowym Sączu chcą to wykorzystać. Już od jakiegoś czasu powstają plany rozwoju infrastruktury.
Po ich zrealizowaniu na widowni będzie mogło zasiąść dziesięć tysięcy kibiców. W nowym sezonie ma powstać także sztuczne oświetlenie oraz podgrzewana murawa.
Być może prace będą musiały ruszyć z kopyta, bo Sandecji do drugiego miejsca, które daje bezpośredni awans do ekstraklasy, brakuje tylko dwóch punktów. Dariusz Wójtowicz dysponuje zespołem, który u siebie nie zanotował ani jednej przegranej.
Miał też serię dziewięciu spotkań bez porażki, przerwaną dopiero pod koniec marca w Pruszkowie. Udane okazały się transfery dokonane jesienią, a zwłaszcza pozyskanie środkowego pomocnika Rudolfa Urbana, byłego reprezentanta Słowacji i mistrza tego kraju z MFK Rużomberok. Ale najmocniejszym punktem drużyny jest prawa flanka, gdzie występują Marcin Makuch i Maciej Bębenek.
W ataku rywale zawsze wychodzą jednym napastnikiem. Na szpicy może zagrać Grzegorz Kmiecik lub Arkadiusz Aleksander, z którym właśnie przedłużono umowę o kolejny rok. Co ciekawe, obaj wcześniej byli przymierzani do Górnika Łęczna.
– Widziałem mecze Sandecji w Lublinie oraz Pruszkowie – mówi trener "zielono-czarnych” Tadeusz Łapa.
– Wychodzą z jednym napastnikiem, ale to nie znaczy, że chcą się tylko bronić. To poukładany zespół, grający swoje. W każdej formacji mają bardzo dobrych zawodników. Jest Rudolf Urban, Jan Froehlich, Dariusz Gawęcki, czy boczni pomocnicy Maciej Bębenek i młody Michał Jonczyk.
U nas zabraknie Sławomira Nazaruka, pauzującego za kartki Adriana Bartkowiaka i Nildo, który ma kłopoty z przywodzicielem. Natomiast do mojej dyspozycji powinien już być Kamil Oziemczuk. My też zagramy podbudowani, ostatnim zwycięstwem z Flotą.