(fot. DW)
Rozmowa z Krzysztofem Surmą, trenerem Tanwi Majdan Stary
Za pana zespołem bardzo trudny sezon, w którym wywalczyliście pierwsze miejsce w tabeli rzutem na taśmę. Jak pan podsumuje te rozgrywki?
– To było ciężki sezon, ale wynik końcowy daje nam ogromną satysfakcję. Wspólnie z zawodnikami zaczynamy się coraz lepiej rozumieć i zaczynamy grać do tej samej bramki. Pracujemy wspólnie od półtora roku. Ktoś może powiedzieć, że to długi okres. Po tym jak przejąłem drużynę część zawodników odeszła, a inni przyszli ich zastąpić. Natomiast przed startem rundy wiosennej do drużyny dołączył w zasadzie jedynie Łukasz Kusiak. Drużyna jest więc dobrze zgrana i w trudnych momentach potrafi się zjednoczyć. W minionej rundzie przytrafił nam się jeden słabszy mecz z Metalowcem Goraj w roli gości. Przegraliśmy tam 1:5 i ten wynik nieco wybił nas z rytmu. Uważam jednak, że w sporcie potrzebna jest pokora i ciężka praca. Wówczas dobry wynik zawsze uda się osiągnąć.
Przed startem rozgrywek Tanew uznawana była jako „czarny koń” ligi, bo za faworytów uchodził Igros Krasnobród i Omega Stary Zamość. Długo zajmowaliście trzecie miejsce by wskoczyć na fotel lidera po ostatniej kolejce. Czy jednak kluczowe dla losów sezonu nie było wasze domowe starcie z Omegą?
– Zdecydowanie ten mecz był jednym najważniejszych spotkań w minionej rundzie. Zagraliśmy bardzo dobry mecz z rywalem, który jest niezwykle mocny i moim zdaniem obok nas grał w tym sezonie najlepiej. To spotkanie dobrze się dla nas ułożyło, bo szybko strzeliliśmy bramkę i potem mieliśmy przewagę. Ważny był też mecz z Pogonią Łaszczówka. Początkowo naszym celem było zajęcie miejsca na podium, a dopiero później zdecydowaliśmy się zaatakować najwyższe lokaty.
Tanew słynie z tego, że w kolejnym sezonie zdobyła najwięcej bramek w stawce. Tym razem było to aż 127 trafień. Jaka jest recepta na taki wynik?
– Zawsze staram się zachęcać moich zawodników do ofensywnej gry. Zawsze staramy się zdominować rywala bez względu na to z kim gramy. Pamiętam mecz w tamtej rundzie z Tarpanem Korchów. Mecz zaczął się dla bramki dla rywali, a zakończył wynikiem 10:1 dla nas. Wiem, że taka gra wymaga dobrego zdrowia, ale uważam, że poziom zespołu stale się podnosi. A to także dzięki temu, że mamy w składzie takich zawodników jak Arkadiusz Kusiak czy Tomasz Blicharz, który zaliczył najwięcej asyst w naszej lidze. Do tego Dariusz Raduj, który jest największym „pracusiem” w zespole i wykonuje nie dla wszystkich widoczną, ale tytaniczną pracę.