Opozycja okazała się jeszcze zbyt słaba, aby obalić władze PZPN. Po przegranej pierwszej bitwie (choć dopiero w trzeciej turze), w której przewodniczącym obrad został wybrany rekomendowany przez związek Zdzisław Łazarczyk, przeciwnicy zarządu ponieśli również kolejną porażkę.
Jednak opozycjoniści zamierzali walczyć do końca, zgłaszając możliwość uznania niedzielnego zgromadzenia za nieważne.
– Zastanawiam się, czy nie złożyć w Ministerstwie Sportu takiego wniosku wobec nie poddaniu pod głosowanie wniosku dotyczącego odwołania delegatów Zachodniopomorskiego ZPN oraz delegata KSZO Ostrowiec – powiedział delegat Podkarpackiego ZPN, Mieczysław Golba.
Według sądu pierwszej instancji władze Zachodniopomorskiego ZPN zostały wybrane nielegalnie. Podobne zarzuty ciążą nad Zbigniewem Grombką z KSZO Ostrowiec, z tą różnicą, że w tym przypadku wyrok jest prawomocny. Poza tym nie udało się odwołać ze stanowiska członka zarządu PZPN Henryka K., który został zatrzymany pod zarzutem korupcji.
Według statutu PZPN wymagana większość potrzebna do odwołania członka zarządu wynosi 2/3 wszystkich możliwych głosów, czyli 64. Za odwołaniem Henryka K. głosowało jednak tylko 57 delegatów, 40 było przeciwko.
W tej sytuacji Golba znowu "postraszył”, że będą analizowane nagrania ze zjazdu PZPN, czy nie popełniono błędu przy liczeniu głosów podczas wyboru przewodniczącego obrad. – Wszystko będzie szło w kierunku zmian w PZPN, nie da się tego zatrzymać.
Dwie dogrywki podczas wyboru przewodniczącego obrad dały jasny dowód, że ludzie chcą zmian. 50 tys. zł. może pan brać, ale za dobre zmiany realizowane przez PZPN.
Niech pan to przemyśli, czas najwyższy. Ale życzę panu wesołych świąt i niech pan spokojnie wraca do Mielca, tam pana miejsce! – stwierdził w emocjonalnym wystąpieniu Kazimierz Greń, kiedyś przyjaciel, a dziś największy oponent prezesa.