Drugi ligowy mecz w sezonie 2013/2014 i druga porażka 0:2. W sobotę trzy punkty z Łęcznej wywiozła Wisła Płock.
Niestety do sympatyków "zielono-czarnych” tylko częściowo dostroili się zawodnicy, którzy pomimo dobrej gry przegrali z Wisłą Płock. Początek sezonu jest dużym rozczarowaniem. W trzecim występie, wliczając Puchar Polski, podopieczni Jurija Szatałowa ponieśli trzecią porażkę, nie strzelając przy tym ani jednej bramki.
Królestwo za napastnika? – No może pół królestwa, ale musimy kogoś znaleźć – odparł po konferencji prasowej prezes Artur Kapelko. Bo niestety, bez snajpera trudno myśleć o zdobywaniu goli. A do wzięcia było kilku kandydatów, w tym Janusz Surdykowski, który w tym systemie grania byłby idealnym kandydatem.
Łatwo pozbyto się także Macieja Ropiejki i ten w Chojniczance ma już dwa trafienia na koncie. Damian Szpak i Łukasz Zwoliński, w sobotę grający po 45 minut, nic nie dali swojemu zespołowi. Bardzo słabo wypadł też skrzydłowy Nikolajs Kozacuks. Ale i tak, to gospodarze powinni zwyciężyć.
Górnik dominował na boisku, stwarzał sytuacje, oddał zdecydowanie więcej strzałów, jednak popełniał też błędy. W 15 min Paweł Kaczmarek dośrodkował z lewej strony, a Krzysztof Janus wyprzedził obrońców i skierował piłkę do siatki. Konsternacja, to był pierwszy wypad "Nafciarzy”. A przecież wcześniej świetnej okazji nie wykorzystał Bartłomiej Niedziela, do tego bramkę Wisły niepokoili również Szpak i Tomasz Nowak.
Łęcznianie rzucili się do odrabiania strat, lecz w sobotę nie mieli szczęścia. W 18 min po uderzeniu Grzegorza Bonina bramkarz gości skierował futbolówkę na słupek, kolejna próba Veljko Nikitovicia przeszła nad poprzeczką. A potem jeszcze do wyrównania mogli doprowadzić Nowak, Niedziela i Kozacuks.
W drugiej części Wisła broniła wyniku i czekała na okazję na kontrataków. W 54 min powinno paść wyrównanie. Po akcji Bonina piłka trafiła do Niedzieli, który przed sobą miał tylko Daniela Szczepankiewicza.
Niestety skrzydłowy Górnika kopnął w słupek. Kilka minut potem znowu zabrakło centymetrów. Tym razem Nowak z rzutu wolnego strzelił w poprzeczkę. – Nafciarze to farciarze – skomentował jeden z kibiców.
Miejscowi zepchnęli płocczan na własną połowę, gol wisiał w powietrzu i w końcu padł, dla… Wisły. Po stracie w środku pola piłkę przejął Filip Burkhardt i uderzeniem z przeszło 50 m przelogował Pawła Sochę.
– Nie zasłużyliśmy na tego gola, ale taka jest piłka – cieszył się działacz z Płocka. – W juniorach takie bramki mi się zdarzały, ale w seniorach to mój pierwszy taki gol. Trener powiedział nam, że Górnik ma młodego i niskiego bramkarza, który może wychodzić. Skorzystałem z tej podpowiedzi – przyznał Filip Burkhardt.
– Brakuje nam skuteczności w zarówno ataku jak i obronie – stwierdził natomiast Grzegorz Bonin. A trener Szatałow skomentował: Za fajne popisy nikt punktów nie dodaje.
Górnik Łęczna – Wisła Płock 0:2 (0:1)
Bramki: Janus (16), Burkhardt (80).
Górnik: Socha – Sasin, Bielak, Tadrowski, Szmatiuk – Nikitović, Nowak – Niedziela, Bonin, Kozacuks (73 Oziemczuk) – Szpak (46 Zwoliński).
Wisła: Szczepankiewicz – Nadolski, Magdoń, Radić, Stefańczyk – Góralski, Burkhardt, Janus, Kaczmarek (84 Grudzień) – Dziedzic (73 Sekulski), Krzywicki (60 Wlazło).
Żółte kartki: Kozacuks (G) – Dziedzic, Stefańczyk, Nadolski, Szczepankiewicz (W).
Sędziował: Marek Opaliński (Dolnośląski ZPN).
Skrót z meczu Górnik Łęczna - Wisła Płock 0:2
http://get.x-link.pl/9bf02454-8de4-e9cc-5967-2e51c8c9c40d,bb82ed5c-d3db-31db-a9b0-d337058415a9,embed.html
źródło: Orange Sport