Od wygranej 35:15 rozpoczęły udział w rozgrywanych w Danii, Szwecji i Norwegii mistrzostwach świata polskie piłkarki ręczne. W czwartkowy wieczór w hali Boxen w duńskim Herning swój debiut w dużej imprezie zaliczyła zawodniczka MKS FunFloor Lublin Aleksandra Tomczyk.
- Na pewno były ogromne emocje, było to dla mnie wielkie wydarzenie. Cieszę się, że tak rozegrałyśmy to spotkanie i mogłyśmy spotkać się z takim przeciwnikiem na przetarcie tych mistrzostw. Wiemy, że teraz stopień trudności będzie się zwiększał – powiedziała tuż po meczu w rozmowie z naszym korespondentem Michałem Pomorskim rodowita lublinianka.
Rozgrywająca MKS w meczu z Irankami rzuciła dwie bramki, w tym tę otwierającą wynik meczu. Polki zgodnie z planem szybko wypracowały pewną przewagę, ale jeszcze w pierwszej połowie przydarzył im się słabszy moment, gdy straciły trzy gole z rzędu, a same przez sześć minut nie mogły pokonać rywalek.
- Miałyśmy przestój, zagrałyśmy słabiej w obronie, myślę, że trochę spadła mobilizacja. Zrobiłyśmy błędy w ataku, miałyśmy niecelne rzuty. Ale przebieg spotkania był po naszej myśli i właśnie tak to miało wyglądać – ocena Aleksandra Tomczyk.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Nie ma wątpliwości, że w kolejnych meczach poprzeczka będzie zawieszona wyżej. W sobotę kolejnymi przeciwniczkami Polek będą Japonki, które w czwartek do ostatniej sekundy walczyły o zwycięstwo z Niemkami, ostatecznie przegrywając 30:31.
- Obserwowałyśmy ich mecze przedturniejowe. Są to bardzo szybkie zawodniczki, kompletne. Grają dobrze z drugiej linii, są bardzo zwodne. Myślę, że to będzie dla nas bardzo ciężkie spotkanie – przyznaje rozgrywająca.
Zawodniczka z Lublina potwierdza jednak docierające z polskiej szatni sygnały o tym, że planem minimum podczas skandynawskiego mundialu jest dojście do Ćwierćfinału. - Myślę, że nasza drużyna jest na to gotowa. Zrobimy wszystko, co w naszej mocy, żeby tak było – podsumowuje Aleksandra Tomczyk.