Przed szczypiornistami Azotów dziesięciodniowy obóz w Zakopanem. Trenerzy Marcin Kurowski i Piotr Dropek zabiorą jutro w Tatry siedemnastu piłkarzy. W domu zostanie tylko lider zespołu Wojciech Zydroń.
– Zderzyłem się Grzegorzem Gowinem. Od czwartku nie brałem udziału w zajęciach, ale w poniedziałek wracam do pracy – tłumaczy Bałwas.
Puławianie mają za sobą półtora tygodnia ciężkiej pracy. – Gracze dopiero wchodzą w normalny cykl treningowy – tłumaczy Piotr Dropek, drugi trener Azotów.
Każdy z zawodników przeszedł już podstawowe badania medyczne. Szczypiorniści mają też za sobą test Coopera.
– Wiadomo, że po urlopach nie powinniśmy oczekiwać od naszych zawodników nadzwyczajnych wyników. Nie ma zatem rewelacyjnych osiągnięć, ale z drugiej strony nie mam powodów do tragedii – ocenia Dropek.
– Jestem zadowolony ze swoich wyników w Cooperze oraz dotychczasowej pracy – twierdzi Bałwas. – W każdym klubie na początku jest niezwykle ciężko. Podobnie mieliśmy w Baniku Karvina, gdy przystępowaliśmy do treningów po urlopach – dodaje.
Na pełnych obrotach, razem z kolegami z boiska pracowali trzej bramkarze. Dla wychowanka Azotów Marcina Gładysza to pierwsza poważna próba po prawie półrocznej rehabilitacji. – W styczniu miałem operację więzadeł krzyżowych przednich. Do drugiego lipca wracałem do zdrowia pod okiem Ryszarda Majewskiego w lubelskim Paco – tłumaczy szczypiornista.
– Nie daję sobie luzu, gdyż nie może być czegoś takiego w pracy profesjonalisty. Przez prawie rok nie uczestniczyłem w zajęciach z powodu urazu. Muszę teraz powoli nadrabiać stracony czas.
Przed zespołem dziesięć dni w Zakopanem. W planie obozu znalazło się pięć wypraw w góry. Cztery dni będą zagospodarowane zajęciami na stadionie. W harmonogramie znalazły się także siłownia oraz treningi w hali.
– Taki mamy plan. Czy uda się nam go zrealizować w stu procentach, zależeć będzie od warunków atmosferycznych. Mam tu na myśli pracę na stadionie i wyjścia Tatry – dodaje szkoleniowiec. – Liczę przede wszystkim na doskonalenie kondycji. Wbrew pozorom, bramkarzom ta cecha jest niezbędna – snuje plany Marcin Gładysz.
– W moim przypadku ważna jest również skoczność – dodaje skrzydłowy. Jestem pewien, że w górach uda mi się nad nią popracować.