Środowa wyprawa Azotów do Kielc to zło konieczne. Drużyny z polskiej superligi traktują mecze z Vive Targi jako mało przyjemny obowiązek. Podopieczni Bogdana Wenty są za mocni dla rywali z krajowego podwórka, ogrywając wszystkich bez wyjątku.
A tam nie jest już tak miło. Szczypiorniści Wenty przegrali dotychczas oba spotkania, u siebie z Celje Pivovarna Lasko i na wyjeździe z francuskim Chambery.
Największym zaskoczeniem była inauguracyjna porażka z drużyną ze Słowenii. W dodatku z tymi dwoma ekipami przyjdzie mistrzom Polski toczyć bój o czwarte miejsce, premiowane wyjściem z grupy.
Puławianie pojadą do Kielc w dniu meczu. Na trenerskiej ławce Azotów zasiądzie Bogdan Kowalczyk. – Zarząd klubu w dalszym ciągu ma zaufanie do szkoleniowca, choć drużyna wygrała tylko jeden mecz – zaznacza Jerzy Witaszek, prezes Azotów.
– Po wyprawie do Kielc będziemy mieli dziesięć dni przerwy do następnego spotkania z Warmią Olsztyn. Ten czas powinien pracować na korzyść drużyny – dodaje.
Czy już dziś może trochę być lepiej? – Nie czarujmy się i bądźmy realistami. Zagramy na pełnych obrotach, ale zdecydowanym faworytem będą gospodarze – podkreśla lider puławian Wojciech Zydroń.
– Podejdziemy do Azotów, jak do każdego innego przeciwnika w naszej lidze, z pełną koncentracją i zaangażowaniem – zapewnia skrzydłowy Vive Patryk Kuchczyński.
– Choć dla nas priorytetem są rozgrywki Ligi Mistrzów. Nie zależy nam wcale, aby krajowi rywale wracali z bagażem trzydziestu czy czterdziestu goli. Najważniejsze, żebyśmy nie tracili niepotrzebnie punktów – dodaje reprezentant kraju.