Po bardzo dobrej grze, ale tylko w drugiej części spotkania, szczypiorniści Azotów wywalczyli komplet punktów. Gospodarze wygrali mecz z Warmią Group-Społem Olsztyn 34:28 i opuścili ostatnie miejsce w tabeli. Puławscy kibice mają nadzieję, że ich drużyna rozpocznie w końcu marsz w górę.
W tym okresie gospodarze bardzo się męczyli, aby przebić się przez szczelną obronę olsztynian. Akcje Azotów były rwane i niedokładne. Michał Krawczyk, Michał Nowak, Mateusz Jankowski czy Sebastian Rumianek tworzyli zaporę nie do przejścia.
A jak już udało się przedrzeć przez szczelny mur, na przeszkodzie stawał bramkarz Wojciech Boniecki. Co gorsza miejscowi mieli rozregulowane celowniki – ostrzeliwali słupki i poprzeczkę bramki Warmii.
Ich akcje często kończyły się stratą piłki, a puławianie nadziewali się na piorunujące kontry. Tylko dzięki dobrej dyspozycji Macieja Stęczniewskiego Azoty zawdzięczają to, że nie przegrywały wyższą różnicą bramek. Strata pięciu goli po marnej, w wykonaniu gospodarzy, pierwszej odsłonie, nie dawała zbytnich nadziei na korzystny rezultat po 60 minutach.
To, czego dokonali puławianie w drugiej części spotkania, zasługuje na duże brawa. – Uspokoiłem atmosferę w szatni. Przedstawiłem zespołowi wariant optymistyczny tego spotkania. Pozytywnie naładowałem drużynę pod względem psychicznym – wylicza trener Bogdan Kowalczyk.
– A co najważniejsze, mieliśmy też w tym meczu trochę szczęścia – zaznacza szkoleniowiec. W ciągu trzech minut, po golach Wojciecha Zydronia i Dimitrija Ziczuka, miejscowi zmniejszyli straty do dwóch goli (16:18). I to był przełomowy moment sobotniej rywalizacji.
– W końcu nam zaskoczyło. Koledzy zaczęli bardzo dobrze bronić, tym samym ja miałem ułatwione zadanie w bramce – mówi Maciej Stęczniewski. – Trzeba mieć nadzieję, że w kolejnych spotkaniach będziemy grać tak dobrze, jak w tym okresie z Olsztynem – dodaje.
A Azoty grały jak z nut. Do szczelnej obrony zawodnicy dołożyli jeszcze skuteczne kontry. W 43 min Grzegorz Gowin wyprowadził Azoty na długo oczekiwane prowadzenie 23:22. Od tego momentu gospodarze zaczęli powiększać przewagę. – Słabo zagraliśmy drugą połowę w obronie, nie mieliśmy siły przebicia w ataku. Wyglądało to tak, jak byśmy opadli z sił – tłumaczy porażkę Krzysztof Maciejewski, drugi trener Warmii.
Azoty Puławy – Warmia-Anders Group-Społem Olsztyn 34:28 (13:18)
Azoty: Stęczniewski, Wyszomirski – Gowin 1, Płaczkowski 4, Lasoń, Zinczuk 4, Pomiankiewicz, Kus 4, Witkowski 5, Afanasjev, Szyba 3, Sieczka 2, Zydroń 11. Kary: 6 minut.
Warmia: Boniecki, Sokołowski – Ćwikliński 5, Jankowski 4, Hegier, Garbacewicz 3, Bartczak, Rumniak 7, Nowak 1, Krawczyk 2, Malewski 6. Kary: 10 minut.
Sędziowali: Grzegorz Budzisz (Chęciny) i Tomasz Olesiński (Kielce). Widzów: 650.
SUPERLIGA PIŁKARZY RĘCZNYCH
1. Vive Targi 7 14 256-172
2. Orlen Wisła 7 14 218-171
3. Kwidzyn 7 8 187-202
4. Mielec 7 7 218-219
5. Gorzów 7 7 214-221
6. Głogów 7 7 206-227
7. Zagłębie 7 6 224-233
8. Olsztyn 7 6 202-221
9. Nielba 7 4 202-206
10. Azoty 7 4 191-205
11. Miedź 7 4 183-208
12. Piotrkowianin 7 3 190-206