Rywalizacja wkracza w decydujące rozstrzygnięcia. Do końca sezonu zasadniczego zostały już tylko trzy kolejki. Oprócz meczu w Szczecinie puławian czekają jeszcze dwa występy przed własną publicznością: z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski i Orlen Wisłą Płock.
Azoty rozczarowały i przegrały 27:31. Tym samym nie powiększyły przewagi nad zajmującymi czwartą lokatę mielczanami i z trzech „oczek” zrobił się tylko jeden punkt zapasu nad konkurentem do czwartej pozycji na koniec sezonu. Piąty w klasyfikacji Powen Zabrze traci do Stali pięć, a do Azotów sześć punktów.
– Słabo prezentowaliśmy się w defensywie – tłumaczy Mateusz Kus, obrotowy puławskiej drużyny. – Chyba odczuwaliśmy zbyt intensywny terminarz gier. W lutym wybiegaliśmy na parkiet co trzy dni.
Częste granie puławian związane było z ich występem w europejskich pucharach. Zespół zmierzył się w 1/8 Challenge Cup z Initią Hasselt z Belgii. Po dwóch remisach (21:21 i 29:29) do ćwierćfinału awansowali rywale.
Taki scenariusz sprowokował do radykalnej decyzji zarząd puławskiego klubu. Władze wstrzymały wypłacenie premii dla zawodników. Drużyna nie osiągnęła pierwszego z celów, czyli awansu do półfinału Challenge Cup.
– Mamy nadzieję, że pieniądze wpłyną na nasze konta – mówi Kus.
– Chcemy zrealizować drugi z celów, czyli zakończyć sezon zasadniczy w czwórce. Dlatego zamierzamy obronić zajmowane trzecie miejsce.
By tak się stało puławianie muszą odeprzeć ataki zespołu z Mielca. W sobotę Azotom przyjdzie, po raz pierwszy w historii występów w superlidze, zagrać w Szczecinie. Gaz-System Pogoń to beniaminek, który nieźle radzi sobie w najwyższej lidze w kraju (7 miejsce, 16 punktów). Grają w nim byli i aktualni reprezentanci Polski i innych krajów: Wojciech Zydroń, były skrzydłowy puławskiego klubu, a także Mateusz Zaremba, Bartosz Konitz.
– Na pewno nie będzie łatwo tam wygrać – przyznaje Kus. – Pogoń ma ciekawy skład, gra niezłą piłkę ręczną. W nogach będziemy mieć też całodniową podróż. Mimo to jedziemy po wygraną.
Do składu Azotów wrócił już skrzydłowy Jan Sobol. Niewykluczone, że trener Kurowski skorzysta z umiejętności Czecha.