Kibice puławskich Azotów nie mogli w środę narzekać na nudę, bo obejrzeli bardzo emocjonujący mecz swoich pupili z Zagłębiem Lubin. Niestety sympatycy zespołu trenera Bogdana Kowalczyka nie będą w pełni zadowoleni z końcowego wyniku. Azoty zremisowały z rywalami 34:34.
Najlepszy snajper ekipy z Puław szybko wziął sprawy w swoje ręce i już po kwadransie był remis 8:8. W kolejnych fragmentach pierwszej części lepiej radzili sobie gospodarze i to oni schodzili na przerwę z zapasem dwóch bramek (18:16).
Po zmianie stron najczęściej na tablicy wyników pojawiał się rezultat remisowy. Raz miejscowym udało się odskoczyć na trzy trafienia, ale w końcówce podopieczni trenera Kowalczyka znowu musieli gonić rywali.
Na 40 sekund przed końcem spotkania Dmytro Zinczuk stracił piłkę, a szybka kontra Zagłębia zakończyła się rzutem karnym dla tego zespołu i bramką Piotra Obrusiewicza.
Azotom pozostawało około 30 sekund, aby doprowadzić do wyrównania. W kluczowym momencie zimną krew zachował Grzegorz Gowin i praktycznie równo z końcową syreną doprowadził do wyrównania po 34.
W świetnym stylu po kontuzji wrócił Zydroń, bo zapisał na swoim koncie aż 14 trafień. Dla drużyny z Puław było to ostatni test przed rozpoczęciem rywalizacji w europejskich pucharach. W sobotę Macieja Stęczniewskiego i jego kolegów czeka pierwszy mecz z macedońskim HC Tikvesh 06 Kavadarci w ramach 3 rundy Challenge Cup.
Azoty Puławy - Zagłębie Lubin 34:34 (18:16)
Azoty: Stęczniewski – Zydroń 14, Witkowski 3, Zinczuk 7, Gowin 2, Płaczkowski 1, Szyba 2, Kus 1, Afanasjev 2, Pomiankiewicz, Lasoń.
Zagłebie: Świrkula, Malcher - Orzłowski, Stankiewicz 1, Rosiek, Tomczak 9, Paweł Adamczak, Fabiszewski 6, Kozłowski 3, Szymyślik 1, Piotr Adamczak 3, Obrusiewicz 10, Migała 1.