Szczypiorniści AZS AWF Biała Podlaska przegrali mecz, który powinni wygrać. Drużyna trenera Sławomira Bodasińskiego uległa na wyjeździe tylko jedną bramką Wiśle Sandomierz 30:31, choć do przerwy prowadziła 17:15.
Choć początek spotkania nie był zbyt obiecujący, to kolejne minuty przyniosły nadzieję na końcowy sukces. Na prowadzenie 6:5 wyprowadził gości w 12 min Zygmunt Kamys, a chwilę później Robert Deszczyński dorzucił kolejne trafienie. W pewnym momencie przewaga AZS wynosiła już trzy gole (13:10 w 21 min). Dwubramkowe prowadzenie bialczanie utrzymywali do przerwy.
Jeszcze na początku drugiej odsłony Tomasz Morąg podwyższył na 20:18. Później przyszły trzy minuty, które zachwiały gośćmi. Po golach Dariusza Karbownika, Tadeusza Dusaka i Tomasza Cupisza, Wisła wyszła na jedną bramkę (21:20). Na kwadrans przed końcem gospodarze wygrywali 25:22. I choć w 55 min AZS zniwelował straty, doprowadzając do remisu 28:28, końcówka należała już do gospodarzy, którzy rzucili dwa gole pod rząd.
Akademicy zdołali odpowiedzieć jedynie bramką Patryka Dębowczyka. – Jeszcze w pierwszej części nie wykorzystaliśmy gry w przewadze. W drugiej odsłonie to my graliśmy w osłabieniu w końcówce, a Sandomierz to wykorzystał Najbardziej sprawiedliwy byłby w tym spotkaniu remis – podsumował rozgrywający AZS Kacper Żuk.
Wisła Sandomierz – AZS AWF Biała Podlaska 31:30 (15:17)
AZS: Michalczuk – Kamys 8, Dębowczyk 1, Pezda 8, Żuk 7, Kożuchowski 1, Morąg 1, Kierucznko, Deszczyński 2, Franczuk 1, Kiryłow 1. Kary: 10 minut.
Sędziowali: Sebastian Patyk i Rafał Salwowski (obaj Warszawa). Widzów: 250.