(fot. ŚLĄSK WROCŁAW)
KPR Padwa gorsza od Nielby Wągrowiec. Zamościanie przegrali 25:27 i nadal nie mają na koncie ani jednego punktu.
Nielba była kolejnym bardzo wymagającym przeciwnikiem. Choć początek spotkania był bardzo obiecujący. Podopieczni trenera Zbigniewa Markuszewskiego rozpoczęli od prowadzenia 4:2 po trzech golach Kacpra Mchawraba i za sprawą skutecznej postawy w bramce Krzysztofa Kozłowskiego.
Miejscowi nie zamierzali ułatwiać życia gościom i spokojnie odrabiali straty. Po kwadransie po raz pierwszy wyszli na prowadzenie 7:6. Kilka chwil później Igor Drzazgowski trafił na 10:7 i sytuacja gości powoli zaczęła stawać się coraz trudniejsza.
Padwa jednak wzmocniła defensywę i na efekty nie trzeba było długo czekać. Zamościanie wyprowadzili kilka skutecznych kontr i ponownie odzyskali prowadzenie (11:10). 120 sekund przed końcem pierwszej części żółto-czerwoni mieli dwie bramki zaliczki (14:12). Niestety, Nielba doprowadziła do remisu 14:14.
Początek drugiej odsłony znowu wlał nadzieję w serca przyjezdnych. Po dziewięciu minutach wygrywali 18:14. Graczy z pola wsparł w akademickiej bramce Krzysztof Kozłowski, który zanotował cztery skuteczne interwencje z rzędu. W pewnym momencie losy spotkania odwróciły się. To miejscowi zaczęli przejmować inicjatywę. Nielba wykorzystała kilkuminutowy przestój przyjezdnych i na kwadrans przed końcem wygrywała 20:19.
Zamościanie zmarnowali kilka dogodnych okazji bramkowych, z kolei miejscowi nie mylili się ani razu. 10 minut przed końcem Karol Małecki trafił na 23:22, co zapowiadało emocje w końcówce. Niestety, tak się nie stało. Goście, grający pod presją wyniku, zaczęli popełniać liczne błędy: gubili piłkę, łapali faule w ataku, czy przekraczali linię przy rzucie. Efekt? Minutę przed końcem Nielba wygrywała już 27:23 i praktycznie było po meczu.
– Zdawaliśmy sobie sprawę, że przed nami trudne spotkanie, bo rywale również bardzo potrzebowali punktów. W pierwszej połowie gra długo odbywała się po naszej myśli. Błędy w końcówce spowodowały, że do szatni schodziliśmy, tylko remisując. W drugiej połowie odskoczyliśmy szybko na cztery trafienia i wydawało się, że mecz jest już ułożony. Niestety, proste błędy i złe wybory spowodowały, że rywale doskoczyli. Później wkradła się duża nerwowość. Nie potrafiliśmy też precyzyjnie przymierzyć z drugiej linii – ocenił mecz szkoleniowiec Padwy Zbigniew Markuszewski.
W następnej kolejce zamościanie zagrają na wyjeździe z MKS Wieluń.
Nielba Wągrowiec – KPR Padwa Zamość 27:25 (14:14)
KPR Padwa: Kozłowski, Proć – T. Fugiel 6, Mchawrab 4, Małecki 3, Obydź 3, Szymański 3, Sz. Fugiel 2, K. Adamczuk 1, Bajwoluk 1, Bączek 1, Puszkarski 1, Kłoda, Olichwiruk, Orlich, Pomiankiewicz. Kary: 6 minut.