KPR Padwa Zamość odniosła pierwsze zwycięstwo w sezonie. Podopieczni Zbigniewa Markuszewskiego pokonali beniaminka Grot Blachy Pruszyński Anilanę Łódź 31:20.
Kibice Padwy w końcu się doczekali. W 7. kolejce zamościanie zainkasowali komplet punktów. Na środku rozegrania trener wystawił Kacpra Adamczuka, zaś na prawym skrzydle od początku zagrał Gabriel Olichwiruk. W 5. minucie, po trafieniach Adamczuka i Kacpra Mchawraba przyjezdni objęli prowadzenie 4:0. Po kolejnych pięciu minutach przewaga przyjezdnych wzrosła do siedmiu trafień (8:1).
Pierwsza połowa toczyła się pod dyktando ekipy z Zamościa. Dobrze w bramce spisywał się Krzysztof Kozłowski. Padwa nieźle radziła sobie w defensywie. Karol Małecki, Jakub Kłoda, Kacper Adamczuk i Tomasz Fugiel stanowili zaporę nie do przejścia. Z każdą kolejną akcją goście powiększali przewagę. W 20 min Padwa prowadziła 15:8, 17:9. W końcówce, po dwóch trafieniach Mchawraba i Olichwiruka, przyjezdni powiększyli przewagę do dziewięciu bramek (20:11).
Po zmianie stron i golu Adamczuka podopieczni trenera Markuszewskiego wygrywali 23:11. Do końca zamościanie mieli kontrolę nad spotkaniem. Łukasz Orlich i Szymon Fugiel podwyższyli prowadzenie do 13 trafień: 28:15, 29:16, 30:17. Spotkanie zakończyło się wygraną zamościan 31:20. Tytuł najlepszego zawodnika w ekipie Padwy przypadł Tomaszowi Fugielowi.
– Cieszymy się bardzo, bo nie tylko zdobyliśmy pierwsze punkty, ale na dodatek uczyniliśmy to w stylu, który daje duże nadzieje na przyszłość. Od pierwszych minut byliśmy konsekwentni z tyłu, a przede wszystkim graliśmy skutecznie. Ataki były budowane cierpliwie, zgodnie z tym, co sobie zakładaliśmy. Bardzo pomógł nam też Krzysiek Kozłowski w bramce. Być może z boku wyglądało to na łatwe zwycięstwo, ale zwrócę uwagę, że dwóch naszych graczy, Kuba Kłoda i Łuksza Szymański, nie dograli spotkania ze względu na kontuzje głowy – powiedział II trener Padwy Wiesław Puzia.
Grot Blachy Pruszyński Anilana Łódź – KPR Padwa Zamość 20:31 (11:20)
KPR Padwa: Gawryś, Kozłowski – K. Adamczuk 5, Mchawrab 5, Bączek 4, Orlich 4, T. Fugiel 3, Małecki 3, Olichwiruk 3, Sz. Fugiel 2, Szymański 2, Bajwoluk, Obydź, Kłoda, Puszkarski, Pomiankiewicz. Kary: 8 minut.
Wicelider nie zwalnia tempa
W siódmej kolejce AZS AWF Biała Podlaska pokonał Orlen Upstream SRS Przemyśl 35:26. Akademicy rozpoczęli od mocnego otwarcia. Po celnym rzucie Norberta Maksymczuka z rzutu karnego i dwóch Patryka Niedzielenki gospodarze objęli prowadzenie 3:0. W drużynie gości zagrał reprezentant Polski Stanisław Makowiejew. Kadrowicz trafił na 7:4. W sumie zapisał na koncie trzy bramki. Wraz z upływem minut bialczanie skutecznie powiększali przewagę. AZS AWF prowadził 10:7, 14:9 i 16:10. Marcin Stefaniec i Niedzielenko dorzucili kolejne trafienia i miejscowi wygrywali 18:12.
Bialczanie dobrze wykorzystali przerwę w grze. Po zmianie stron dali popis siły i możliwości. W ciągu 10 minut rzucili osiem bramek, tracąc zaledwie dwie. Tym samym wynik powędrował na 26:14. Goście z Przemyśla jednak nie odpuszczali. Zyskało na tym widowisko. Oglądaliśmy wymianę ciosów. Gospodarze złapali lekką zadyszkę strzelecką i od razu przełożyło się to wynik. Przez kolejne 12 minut miejscowi rzucili do bramki rywali zaledwie czterokrotnie. W tym samym czasie dorobek gości powiększył się o 10 goli (29:24, jeszcze dla AZS AWF).
W 57 min gospodarze ponownie zaczęli trafiać do siatki. Na listę strzelców wpisali się Dominik Antoniak, Bartosz Ziółkowski, Łazarczyk i Maksymczuk. Po stronie gości obejrzeliśmy gole dwóch zawodników. Tym samym spotkanie zakończyło się wygraną podopiecznych grającego trenera Marcina Stefańca 35:26.
AZS AWF Biała Podlaska – Orlen Upstream SRS Przemyśl 35:26 (18:12)
AZS BP: Kwiatkowski, Adamiuk, Wiejak – Ziółkowski 6, Niedzielenko 6, Maksymczuk 5, Stefaniec 5, Łazarczyk 4, Antoniak 3, Mazur 2, Szendzielorz 2, Kozycz 1, Lewalski 1, Baranowski, Kandora, Tarasiuk. Kary: 12 minut.