Azoty Puławy zadebiutują dzisiaj przed własną publicznością meczem z Górnikiem Zabrze. Początek o godzinie 18
W miniony weekend zespół trenera Dragana Markovicia miał wolne, gdyż zabrzanie rozgrywali spotkanie rewanżowe pierwszej rundy Pucharu EHF z drużyną Zomimaka Strumica z Macedonii. Górnik nie pozostawił rywalom żadnych złudzeń, ogrywając ich w dwumeczu różnicą aż 18 trafień (36:25 w Zabrzu i 34:27 na wyjeździe). W kolejnej rundzie zmierzy się z SKA Mińsk. Dobra dyspozycja brązowych medalistów Polski zwiastuje niezwykle interesujące i ciekawe spotkanie w Puławach.
Właśnie z podopiecznymi Patrika Liljestranda gospodarze mają rachunki do wyrównania. To z Górnikiem Azoty przegrały rywalizację o pierwszy w historii klubu medal mistrzostw Polski. Po dwóch minimalnych porażkach w Zabrzu (33:34 i 29:30), na swoim parkiecie ulegli 26:29.
- Zabrakło nam siły rażenia, aby pokonać Górnika. Nie mieliśmy w swoich szeregach takich zawodników, jak Mariusz Jurasik i Michał Kubiszal. To doświadczeni i cwani gracze, którzy w trudnych momentach wzięli na siebie ciężar zdobywania bramek - mówił wówczas, już były szkoleniowiec puławian Bogdan Kowalczyk.
W wakacje klasa dzisiejszego przeciwnika Azotów znacząco wzrosła. Zabrzanie dokonali solidnych wzmocnień. Za takie należy uznać przyjście rozgrywających Pawła Niewrzawy z TuS N-Loubbecke i Rosjanina Aleksandra Tatarincewa z Ademar Leon, a także obrotowych Marka Daćki (Piotrkowianin Piotrków Trybunalski) i Białorusina Jurija Gromyki z Chrobrego Głogów.
Wszystko po to, aby brązowi medaliści ponownie włączyli się rywalizację o podium i zaszli jak najdalej w rozgrywkach europejskich.
Puławianie również mają bardzo ambitne plany. Walka o medale MP, dotarcie do Final Four Pucharu Polski oraz wygranie Challenge Cup - takie cele widnieją na końcu sezonu 2014/2015. Ligowa rzeczywistość już pokazała, że nie będzie łatwo o ich realizację.
Niespodziewana porażka w Mielcu sprawiła, że miejscowi, już na początku, zostali przyparci do muru. Jeśli nie chcą stracić dystansu do czołówki, nie mogą już pozwolić sobie na kolejną wpadkę, tym bardziej, na swoim parkiecie.
- Po starciu ze Stalą dużo czasu poświęciliśmy naszej obronie, która wymagała poprawy. Mamy nadzieję, że w meczu z Zabrzem unikniemy już takich błędów. Będziemy walczyć o pierwsze zwycięstwo - zapowiada obrotowy Azotów Mateusz Kus.