W efekcie kibice, którzy wybrali się do hali Globus obejrzeli żenujący mecz o ligowe punkty. Lublinianki biły w przyjezdne niczym w wojenny taraban, a po 10 minutach takiego "spektaklu” trudno było, już nawet nie ukradkiem, nie ziewać do rękawa.
Roszady nastąpiły dopiero po zmianie stron. Na parkiet wybiegły zmienniczki, a mimo tego przewaga lublinianek nie przestawała rosnąć. Ostatecznie zakończyło się pogromem, który mógł i powinien być jeszcze okazalszy.
Dlaczego doszło do tak kuriozalnej sytuacji? Klub z Jeleniej Góry wnioskował, aby mecz rezerw odbył się tego samego dnia, w dodatku przed starciem pierwszych drużyn.
– Zgodziliśmy się na taki koleżeński układ, żeby zagrać jednego dnia. Nie miałem pojęcia, że dojdzie do takiej sytuacji. Zachowanie trenera Wąsa oceniam jednoznacznie jako niesportowe. KPR-owi grozi spadek z ligi i postanowili to wykorzystać. Chcą wprowadzić do ligi rezerwy, bo ten zespół na 100 procent spadnie z ekstraklasy – mówi prezes SPR Andrzej Wilczek.
Po spotkaniu wzburzony szef SPR poczuł się w obowiązku przeprosić kibiców. – Dziewczyny przygotowują się do meczu przez cały tydzień, a później musi grać z dziećmi. Przepraszam kibiców, chociaż to nie nasza wina. A szczytem jest już to, że po spotkaniu trener Wąs przyszedł pogratulować nam wysokiego zwycięstwa – skarży się Wilczek.
W środę zobaczymy dobrą piłkę ręczną. Łączpol się wzmocnił i ma ochotę sięgnąć po puchar. My chcemy ustrzelić dublet, a zagramy z tym większą determinacją, że dziewczyny będą chciały wynagrodzić kibicom sobotni skandal – zapowiada szef SPR.
SPR Lublin – KPR Jelenia Góra 43:16 (21:5)
SPR: Jurkowska, Baranowska – Włodek 6, Rukaite 6, Wojtas 6, Majerek 5, Małek 4, Malczewska 4, Wojdat 3, Repelewska 3, Marzec 2, Mihdaliowa 2, Wolska 1, Puchacz 1. Kary: 2 min.
KPR: Krajewska, Kuc – Łoniewska 3, Romanow 3, Tórz 2, Popielarz 2, Muras 2, Rykaczewska 2, Świdzińska, Bułak, Menadyszczuk, Rejfur. Kary: 6 min.
Sędziowali: Michał Kopiec (Siemianowice) i Marcin Zubek (Bytom). Widzów: 300.