Zamościanie mają za sobą starcia z dwoma najlepszymi drużynami obecnego sezonu
W meczach z prowadzącym w tabeli KPR Legionowo i Handball Stalą Mielec drużyna KPR Padwa nie była faworytem. Mimo wszystko podopieczni trenera Zbigniewa Markuszewskiego zaprezentowali się z dobrej strony. W konfrontacji z liderem z Legionowa, szczególnie w pierwszej połowie udowodnili, że potrafią walczyć. Miejscowi przegrywali już 2:7, a mimo to zdołali najpierw odrobić straty, a następnie objąć prowadzenie 11:8. Ostatecznie, schodzili do szatni przy prowadzeniu 13:12. Porażka była minimalna (29:32).
Bardziej wymagającym rywalem był wicelider z Mielca. Spadkowicz z PGNiG Superligi zamierza w tym sezonie powrócić na salony. Zamościanie nie zamierzali jednak ułatwiać mu zadania, choć końcowy wynik nie był satysfakcjonujący (25:29).
W obu spotkaniach Tomasz Fugiel i spółka pokazali swoje mocne, ale również i słabe strony. Największym problemem była konsekwencja w realizacji założeń taktycznych. - W pewnym momencie przestaliśmy je realizować i skończyło się przegraną - przypomina zamojski szkoleniowiec. Zespół nadal musi pracować nad mankamentami w grze. - Trudno nam wyeliminować pewne indywidualne nawyki u niektórych zawodników. W końcowym rozrachunku przekłada się to na niekorzystny wynik – dodaje opiekun Padwy.
Już w sobotę do Zamościa zawita Grot Blachy Pruszyński Anilana Łódź.