W pierwszym meczu drugiej rundy reprezentacja Polski została rozbita przez Norwegię 42:31. W piątek przeciwnikiem Polski będzie Szwecja
Do składu Biało-Czerwonych powrócili po izolacji związanej z zakażeniem koronawirusem Dawid Dawydzik z Azotów Puławy oraz Piotr Chapkowski i Jan Czuwara. Dawydzik i Czuwara razem z Rafałem Przybylskim z Azotów rozpoczęli mecz w pierwszej siódemce. Polacy nie byli faworytem i to było widać od początku. Za zdobywanie bramek w ekipie Norwegii zabrał się doświadczony Sander Sagosen (2:0). Na 1:2 trafił Szymon Sićko po podaniu Przybylskiego. Gra polskiej reprezentacji była bardzo czytelna dla rywala. Zdobywaniem bramek obarczony został Sićko, co umiejętnie wykorzystywali przeciwnicy. Jeśli pojawiały się rzuty karne, to ich egzekutorem był Arkadiusz Moryto. Słabo funkcjonowała współpraca z obrotowym. Kamil Syprzak nie otrzymywał podań, a jeśli już, to piłka grana była dołem i często padała łupem rywali. W defensywie Przybylski z Dawydzikiem próbowali zatrzymywać Norwegów, często jednak bezskutecznie. Obrotowy z Puław wpisał się na listę strzelców dopiero w 27 min, przy wyniku 12:18.
W drugiej połowie w polskiej bramce zobaczyliśmy trzeciego z zawodników Azotów Mateusza Zembrzyckiego. Gokiper zaliczył nawet udaną interwencję na początku rywalizacji. Norwegowie nie pozwolili na wiele polskiej reprezentacji. Wystarczyło 10 minut drugiej odsłony i rywale prowadzili już różnicą 12 goli (18:30). Już do końca marzący o medalu przeciwnicy powiększali przewagę skutecznie odbierając Polakom motywację do gry.
Polska – Norwegia 31:42 (15:21)