W SPR Lublin nie ma już Evy Dinevskiej i Nataszy Damjanović. Zanosi się również na to, że w ekipie mistrzyń Polski nie zagra Valiantsina Nestsiaruk, której transfer blokuje... białoruska uczelnia.
W ostatnich dniach do szerokiego grona kontuzjowanych zawodniczek dołączyła także Agnieszka Tyda, która w meczu Ładą Togliatti, podczas turnieju w Lubinie, skręciła kolano.
– Prześladuje mnie ogromny pech. Niedawno wyleczyłam jedną kontuzję, a już przyplątała mi się kolejna. We wtorek mam badanie USG i wtedy będę wiedziała znacznie więcej. Mam nadzieję, że to nie jest poważny uraz – powiedziała Agnieszka Tyda.
Na szczęście do zdrowia wracają Kristina Repelewska i Sabina Włodek. Pierwsza z nich pojawi się w składzie już w inauguracyjnym spotkaniu z Politechniką Koszalińską, a druga tydzień później w meczu ze Startem Elbląg.
– Rozpoczęłam treningi z piłkami i powoli zapominam o urazie – przyznaje Sabina Włodek.
Pomimo szczupłej kadry nasze szczypiornistki nieźle radzą sobie w meczach sparingowych. W środę lublinianki nieznacznie uległy 32:33 (15:15) Thuringen Handball Club.
– Dziewczyny mnie zaskakują, bo w tak szczupłym składzie osiągają dobre wyniki. Zanosi się na trudny sezon, bo będziemy musiały spędzać na parkiecie bardzo dużo czasu. Najtrudniej będzie w turnieju kwalifikacyjnym do Ligi Mistrzyń, kiedy w trzy dni rozegramy trzy spotkania – dodaje Włodek.