Przy okazji spotkań półfinałowych mistrzostw Polski Azotów Puławy z Vive Targi Kielce powrócił temat systemu play-off. Negatywnie o istniejącym rozwiązaniu wypowiedzieli się obaj trenerzy: Bogdan Kowalczyk z Puław i Bogdan Wenta z Kielc.
Jeszcze większa dysproporcja była, gdy w pierwszej rundzie, mierzyły się ekipy z pierwszego i ósmego miejsca oraz drugiego i siódmego, czyli odpowiednio Vive z Piotrkowianinem Piotrków Trybunalski oraz Wisła Płock z Nielbą Wągrowiec. Jeszcze przed bieżącym sezonem złoto rezerwowano dla kielczan, srebro dla Płocka, czyli tak jak w ubiegłym sezonie.
Po co więc grać ligę? – Trzeba wymyślić jakieś sensowne rozwiązanie, aby przy rosnącej z każdym kolejnym sezonem różnicy między niedoścignionym Vive, jeszcze jej nie potęgować – mówił w Kielcach trener Bogdan Kowalczyk.
– Play-off tak naprawdę interesują jedynie drużyny, które zakwalifikują się do czwórki. Dla pozostałych, z miejsc 5-8, po odpadnięciu po pierwszej rundzie, zaczynają się już pięciomiesięczne wakacje.
Przekonaliśmy się o tym, kiedy w ramach przygotowań do półfinału nie mieliśmy z kim rozegrać meczów kontrolnych.
– Niektórzy obijają się przez obie rundy licząc, że w play-off uda się uczynić cuda. Wcześniejsze wakacje dla przegranych komplikują mi także pracę jako trenerowi drużyny narodowej.
Jak powoływać na czerwcowe spotkania kadry Polski piłkarzy z drużyn, które szybko odpadły i przez dwa miesiące jedynie lekko trenowali, grając już praktycznie o nic? – pytał trener Bogdan Wenta.
– Obecny system jest też bardzo niesprawiedliwy – uważa jego kolega i asystent w reprezentacji, Daniel Waszkiewicz. Razem z AZS AWFiS Gdańsk nie wszedł do ósemki i musi walczyć o utrzymanie w ekstraklasie.
– Możesz mieć słabszy dzień, dojdą ci kontuzje, rozegrasz gorszy mecz i twoja szansa na dobre miejsce maleje do zera. Przegrywasz i odpadasz z dalszej rywalizacji, a nawet spadasz z ligi. Play-off są dobre tam, gdzie nie ma degradacji, np. w USA.